sobota, 27 grudnia 2014

Muszę sprawdzić co za rogiem...





Akurat przeszłam „na swoje”, założyłam firmę o pierwotnej nazwie Bliskość i Harmonia. Jako pierwsze zajęcia wymyśliłam poniedziałki z Nordic Walking. Takie wspólne wędrowanie za niewielką opłatą w postawi jednego dowcipu. Chciałam wyjść do ludzi, inspirować i zostać zainspirowaną. I zjawiła się ona. Pamiętam jak nasze późniejsze wędrówki wyglądały, jak się delektowałyśmy naszą wolnością i tym, że możemy siedzieć na plaży i jeść pączki, opowiadać sobie o podróżach, planach i marzeniach o 10 rano a nie siedzieć w biurze i liczyć godziny do wyjścia... To już przeszło 4 lata odkąd nasze drogi się skrzyżowały, a my nadal wędrujemy to tu to tam... I te pączki to ona kupiła, najlepsze w Gdyni. I w moim sercu zarówno ona, jak i pączki z czekoladą jak i spacer jak i anegdota z jej afrykańskiej podróży, o tym, że spośród zwierząt sawanny najbardziej „lubi” zebry i mało brakowało a dostałaby świeżo grillowaną na kolację...
Oto człowiek: Tina Smerdel (jej artykuł na Aloha Świat znajdziecie świeży ;-))

wtorek, 23 grudnia 2014

Mój brat Słoń





Zapraszam do lektury kolejnego gościnnego tekstu. Tym razem coś na ogrzanie serca i marzeń.

Tina. Indiańskie imię – „Śpiąca ze słoniami”; magiczna; odważna; reżyserka własnych podróży; przy jej filigranowej postaci, na szlaku wygląda jak wielki plecak z nogami.

A teraz uwaga! Otrzymałam możliwość, a właściwie zaproszenie, do popełnienia kilku słów na tej stronie. Mogę napisać, co tylko zechcę! Wspaniale! Zatem zanim włączy się Agnieszce cenzor (albo i mnie), wykorzystam tę sposobność do obrony mojego wielkiego brata – SŁONIA. I by opowiedzieć Wam o tym, jak to jest, gdy spełniają się marzenia.

czwartek, 18 grudnia 2014

Jeśli szukasz, znajdziesz




Szukasz swojego miejsca. Wędrujesz tu i tam, a czasem jeszcze dalej. Nie masz mapy, bo przecież nie wiesz, gdzie jest to, czego szukasz. Jak znajdziesz, poczujesz, że to jest to. I możesz pytać po drodze innych o drogowskazy, i usłyszysz rady, i jedyne co wiesz, że musisz zrobić to szukać dalej, bo to czyjaś prawda, a nie twoja. Więc idziesz. Czasem myślisz, że potrzebujesz odpowiednich warunków do tego by się wyciszyć, by względną równowagę względnie wewnętrzną złapać. Więc wędrujesz tu i tam, a czasem jeszcze dalej. Dźwięki bez liku mijasz. I czasem poprosisz kogoś by zagrał coś, i czasem on gra, ale wiesz, że to nie to, że szukasz czegoś czego nikt inny wygrać nie zdoła, tylko jeszcze nie słyszałeś, więc nie wiesz dokładnie o co chodzi, ale jak usłyszysz, poczujesz, że to jest to.

wtorek, 16 grudnia 2014

Ready Steady Go!




I oto jest! Pierwszy gościnny tekst na Aloha Świat! Poznajcie nowego autora!

Monika. Numerologiczna 9. Ma dwa marzenia. Pisać książki i pracować dla NASA. Ma nadzieje, że przynajmniej jedno z nich się zrealizuje (dlaczego by tego nie połączyć?). By przybliżyć się do ich spełnienia, często patrzy w niebo i pisze na blogu (wzywając nadaremno mgławice, gwiazdy). Jeśli ciekawią Cię jej Dwa słowa, wejdź na jej blog: twowords.blox.pl

Na wszystko przychodzi odpowiedni czas.
Nie, to nie kwestia czasu. Tylko wewnętrznej gotowości. Wszechświat reaguje na nasze potrzeby, pod warunkiem, że w środku nas niezachwiana pewność, co do tego, w którą stronę pragniemy iść.
Bywa, że głos naszej duszy wzywa, przemawiają marzenia, coś woła z głębi. Pojawiają się przebłyski rzeczywistości w której chcielibyśmy się znaleźć. Zjawiają się znaki, podpowiedzi, ale z jakiegoś powodu nadal tkwimy w starym.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Powiew świeżej energii




Aloha Świat jest miejscem wolnym. Otwartym na NOWE. Świeżym. Twórczym. Inspirującym. Motywującym. Wielowymiarowym. Serio serio i tak mniej serio. Radosnym. Z Ciekawą perspektywą patrzenia na życie. Miejscem, gdzie ciało i duch czują, że są w domu i są w nim mile widziani.

Aloha Świat  to miejsce, gdzie dominują takie słowa jak: relaks, pozytywne myślenie, kreatywność, podróże, radość życia, medytacja, cisza, psychologia, człowiek, dusza, ezoteryka, energia, świadomość, rozwój, Wszechświat, ciekawość świata, pasja, miłość i wiele innych pozytywnie rozjaśnionych.

środa, 10 grudnia 2014

Warto!



Możliwe jest WSZYSTKO! To nie tylko zdanie. To nie powtarzany lukrowy banał z gatunku rozwoju osobistego. To nie teorie. To życie. To prawda. To doświadczenie. Moje. Ochrzczone potem. Łzami. Uśmiechami. Wybuchami radości. Chwilami zwątpienia. Wiarą. Bólem. Wędrówkami daleko poza. Czekaniem w bezruchu.

Patrzę na siebie jak na zupełnie nową osobę. I nie mogę się nadziwić. I jestem cholernie wdzięczna samej sobie. Za to, że żyję. Że doszłam do tego punktu tu. Że idę dalej.

środa, 3 grudnia 2014

Taka zwykła opowieść...




„Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj”. Mark Twain

Pierwszy raz usłyszałam te słowa z ust podróżniczki i zdobywczyni KOLOSA - Kingi Choszcz. Od tamtego czasu cytat do mnie powraca w różnych momentach mojego życia. Jakby Kinga mi przypominała o tym, co ważne. Dziś, wraz z wirującymi płatkami śniegu powróciły wspomnienia różne, a wraz z nimi cytat i ona...

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Od piekła, do nieba, do raju będę szła…




- Możesz mi tak porządnie wymasować uda? Proszę, skup się na nich... - Słyszę głos jednej z uczestniczek spotkania z Susan Pa'iniu Floyd, nauczycielki Lomi Lomi Nui.
- Jasne! - i z zapałem zabieram się do masowania boskiego ciała, które wpadło pod moje lomi dłonie. Dopiero po chwili zreflektowałam się, kogo masuję. I trochę się przejęłam. No bo taki świeżak jakim ówcześnie byłam, masował jednego z nauczycieli Lomi. Jej ciało jednak wdzięcznie przyjmowało dotyk, a kilka godzin później podziwiałam te wymasowane uda w akcji! W pięknym tańcu. Ognistym. Wzruszającym. Egzotycznym. Fascynującym. Falujące biodra. Mocne uda. Zmysłowe dłonie. I te stopy... Na tyle mnie porwał jej taniec, że parę miesięcy później wylądowałam u niej na weekendowym warsztacie hula. I choć sama dziś nie tańczę hula, to właśnie dzięki tamtym zajęciom zwróciłam uwagę na moje biodra i jak dalece można je rozbujać, jak pobudzić energię ognistą i kreatywną w sobie, jak w chłodny dzień rozgrzać ciało. Do dziś ja i moje biodra bawimy się świetnie ;-).
I te stopy... Jedno zdanie z tamtego spotkania będę niosła w sobie do końca: nie ważne czy tańczysz czy po prostu chodzisz, nie rób tego mechanicznie pomyśl, że masujesz stopami ziemię...

czwartek, 27 listopada 2014

Alchemia prostoty





Kiedy los zegnie Cię w pół, nie udawaj silniejszego niż jesteś. Pozwól się zgiąć zgodnie z kierunkiem jaki wyznacza życie. Bądź pokorną trzciną, w zielonym wygięciu znajdującą wygodę, poszerzającą swoją elastyczność. A kiedy będziesz już tak blisko ziemi, że bliżej się nie da, nie próbuj walczyć i za wszelką cenę podnieść jak najszybciej. Faktura twojej formy sama się wyprostuje w swoim tempie. Wiatr przygniecie, wiatr podniesie, wiatr wyrwie z korzeniami, wiatr przeniesie dalej, wiatr zatańczy swój taniec jak Shiva niszczyciel. Daj się porwać, poddaj, opadaj niżej i niżej, swobodnie, obserwując jak twoje ciało opada, a ty schodzisz głębiej w siebie by tam chwilę pobyć i podziwiać to co skryte poniżej poziomu, który już poznałeś. Daj się ponieść życiu w nowe regiony siebie samego. Nie walcz z niewygodą. Zatrzymaj się nawet jeśli właśnie wybucha wulkan. A może zwłaszcza wtedy... Weź trzy głębokie oddechy, a zdziwisz się, jak szybko twoje wewnętrzne warstwy zaczną się rozluźniać, a w miejscu napięcia pojawi się nowa przestrzeń.

czwartek, 20 listopada 2014

No to w górę!




Kiedy zaczynasz podążać ścieżką swojego serca, marsz czasem boli. Czasem trudno oddychać. Czasem sił brak. Czasem łapie skurcz. W takich chwilach jesteś jak maleńkie nasionko, które pęcznieje, puchnie, zrzuca osłonkę i gołe, ale z siłą i wewnętrzną determinacją kieruje się ku słońcu. Droga ku słońcu zajmuje czas. Ale nasionko wie, że jest tylko jedna droga, w górę. I nie ważne ile lat zajmie mu podróż. Nasionko się nad tym nie zastanawia. Robi swoje. Aż wyrośnie drzewo… A po jakimś czasie, ci którzy mijali je obojętnie, nie mając nawet świadomości, że gdzieś w głębinach ziemi rośnie coś wartościowego zachwycą się jego majestatem, grubością, wysokością, konarami rozłożystymi, korzeniami bezkresnymi…

poniedziałek, 10 listopada 2014

Żyjesz?



Zaskoczyć siebie samego. Zadziwić się sobą. Zachwycić tym, co pokazuje zwierciadło. Zamknąć ramiona i poczuć, że tuli się siebie samego. Wyruszyć od siebie do siebie. Dostrzec wszechświat w każdej najmniejszej komórce. Przekroczyć strefę komfortu i wpaść w bezpieczne objęcia nieznanego. Sprawdzić co znajduje się za zakrętem... Dać szansę ŻYCIU. ŻYĆ.
Powiedziałam TAK. Otrzymałam więcej niż mogła wymyślić moja głowa…
Upadałam. Leżałam. Wstawałam. Czasem ktoś mnie podnosił.

piątek, 7 listopada 2014

Cały czas czuję, że coś fajnego jest przede mną




Wiele o niej słyszałam... Już sama nie pamiętam od kogo, skąd, gdzie i jak. Słyszałam i tyle. I tak życie się poukładało, poskręcało, poplotło barwne warkocze przewrotnych fryzur ludzkich spotkań, że to ona zgłosiła się do mnie proponując współpracę. Los chciał, że nasze drogi zeszły się tuż przed moim dłuższym wyjazdem do Indii, więc entuzjazmu z mojej strony zbyt wiele nie było ale... Wyjechałam. Wróciłam. Wydarzyło się to i owo. I... Znowu trafiłam na nią. Tym razem to ja „złowiłam” ją. Akurat szukałam wielowymiarowych i pozytywnie zakręconych osób do mojego nowego projektu Aloha Świat. Po raz kolejny spotkałyśmy się w miłych okolicznościach przyrody, znowu w przeddzień mojego wyjazdu za granicę... Tym razem udało się i wierzę, że jeszcze nie raz o niej usłyszę! Słońce mile nas rozpieszczało, dźwięki miasta mieszały się z wrzaskiem mew, a w naszych brzuchach znikało smakowite cappuccino.
Oto człowiek: Agata Oriana Kwhas

Ona: Przed naszym spotkaniem zastanawiałam się czy jestem takim pozytywnym człowiekiem, w sensie chodzenia własnymi drogami, realizowania swoich pasji i tak dalej...

środa, 29 października 2014

Uwaga! Nowe neurony w akcji!




Żeby zacząć proces uzdrowienia, po pierwsze trzeba przestać się oszukiwać, że uniesienia pośledniego gatunku pomogą na złamaną nogę. Trzeba powiedzieć sobie prawdę o swojej ranie i wtedy dopiero zyska się prawdziwe pojęcie o właściwym lekarstwie. Nie należy wypełniać pustki tym, co najłatwiej zdobyć, tym, co jest pod ręką. Warto rozejrzeć się za najlepszym lekarstwem. Rozpoznamy je po tym, że nie osłabia, lecz wzmacnia. 
[Clarissa Pinkola Estes Biegnąca z wilkami]

dzzzzzyt. tsssssyt. bzzzzzyt. klik.
szumi. trzeszczy. brzęczy. klika.

Trwa przebudowa. Praca wre. Nowe ścieżki neuronowe tworzą się z minuty na minutę. Stare zwoje sczerniały i nie nadają się już do niczego. Styki przepalone. Elektrownia nie dostarcza już starej energii.

piątek, 17 października 2014

Wszystko jest z Tobą w porządku!




Niepełnosprawny. Uszkodzony. Ograniczony. Z defektem.
Kto dał nam prawo do tego by nazywać kto jaki jest i jaki powinien być? Kto powiedział, że jeśli masz dwie nogi i dwie ręce jesteś sprawny, ale niechby zabrakło ci nogi to już jesteś jakiś taki... no... zepsuty i taki... no... niepełny. Kto wymyślił skalę sprawności i dlaczego ktoś kto doświadcza świata poruszając się o kulach, na wózku czy z białą laską ląduje pod kreską? Kto powiedział, że mniejszość jest inna, dziwna, alternatywna, nie pasująca do sielskiego zdjęcia rodzinnego większości? Kto powiedział, że lepszy jest ten, który widzi od tego, który postrzega świat innymi zmysłami? I w końcu dlaczego z góry zakładamy, że osoba mijająca nas na chodniku widzi, słyszy, czuje tak samo jak my?

poniedziałek, 13 października 2014

Na normalność mam jeszcze czas



Słyszałam o niej dawno temu... Na tyle dawno, że słowo „joga” było dla mnie dość egzotyczne, a poznawszy jego znaczenie jakoś nie miałam chęci zgłębiać tematu... Podobno byłam zestresowana. Byłam, ale jakoś buntowałam się i nie chciałam słuchać dobrych zaleceń miłego pana, który codziennie radośnie witał mnie w portierni w pracy, której z dnia na dzień coraz mocniej nie lubiłam... Ów pan Andrzej miał na imię i opowiadał mi o swojej synowej, która rzeczoną jogę praktykuje a nawet jej uczy. Z grzeczności wzięłam kontakt i temat zakończyłam. Kilka miesięcy później pracę rzuciłam, znalazłam się na dwutygodniowym obozie jogi (nadal wiele o niej nie wiedząc), a nazwisko Moździerz-Kozłowska znowu gdzieś mi zawirowało w głowie. Do naszego spotkania doszło dopiero kiedy kolejnym kanałem dowiedziałam się o Joasi. Od jej siostry, Agnieszki, która zawitała u mnie na warsztatach automasażu. No tego już nie mogłam lekceważyć i grzecznie umówiłam się na spotkanie z joginką, która prześladowała mnie ładnych kilka lat ;-). Pracując nad wywiadem, dwa miesiące po naszym spotkaniu, poczułam się porządnie zmotywowana i odżywiona solidną dawką endorfin. Życzę Wam tego samego!
Oto człowiek: Joanna Moździeż-Kozłowska JMK Joga

środa, 8 października 2014

Intuicyjne wystrzały





Miewam przebłyski. Takie, które rozjaśniają najciemniejsze kąty mojej wewnętrznej piwnicy. Miewam przebłyski czegoś, czego nie potrafię wyjaśnić, ale z jakiegoś powodu, kiedy zaufam i idę po promieniu tego rozbłysku, znajduję się po drugiej stronie tęczy, w życiu o jakim nawet nie marzyłam (bo za bardzo się ograniczałam myśleniem ;-)).

piątek, 26 września 2014

Degustacja z chwili na chwilę




Ostatni miesiąc był dla mnie dość intensywny. Ciało niejednokrotnie pokazało jak mocno może poszerzać swoje granice wytrzymałości, jak szybko i elastycznie potrafi dopasować się do okoliczności zewnętrznych, jak niewiele potrzeba mu do ekspresowej regeneracji. Spałam pod różnymi dachami, jadłam to, czym mnie goszczono, wędrowałam własnymi drogami, odwiedzałam stare znane kąty i zapuszczałam się w nowe przestrzenie. Smakowałam życia w podróży. W niepewności dnia kolejnego. W nocach nieprzespanych. We wczesnych porankach. W intensywności. W zwolnionym tempie. Czasem przysiadałam na przydrożnej ławce i obserwowałam obce twarze. Ludzie w biegu, z telefonami w dłoniach, torbami, aktówkami. Nad ich głowami falujące dymki chmurne rodem z komiksów wypełnione myślami o pracy, szkole, partnerach, sąsiadach, obiedzie, kredycie. Odpowiadały im inne dymki chmurne niezwerbalizowanych myśli splątanego umysłu, równie hałaśliwe jakby ktoś je wykrzyczał. Przez chwilę doświadczam tsunami potężnych myśli. Każda jedna z niezwykłą mocą sprawczą... Czy ich właściciele zdają sobie z tego sprawę? Nie wiem.

poniedziałek, 1 września 2014

Aloha-światowe wnioski



I znowu przenoszę mój ślimaczy domek. Znowu w podróży. Tym razem Polska i stare-nowe kąty. Przeszło miesiąc tu i ówdzie. Mieszkam w walizce. Mam to, czego potrzebuję. Czasem dokładam. Czasem odejmuję. Czasem przekładam. Zip, zip, zip. Zamykam. Stuk, stuk, stuk. Walizka toczy się na kółkach dalej. Zmieniam łóżka. Środki komunikacji. Starzy znajomi. Nowe twarze. Dużo nowego. Mniej starego. Tłok. Gwar. Chaos. Hałas. Domy z duchami. Noc w centrum handlowym w dziale monitoringu. Chwila oddechu w domu rodzinnym. Ukojenie wiejskiej ciszy.

sobota, 23 sierpnia 2014

Wewnętrzna kontemplacja



Jestem teraz drewnianą szkatułką, która kontempluje samą siebie od środka. Szkatułkowa ciemność wie, że istnieje świat na zewnątrz, bo czasami czyjaś ręka podnosi wieko i wpuszcza fragmenty tego, co po tamtej stronie. Czasem coś do środka wkład, a to papier, a to pierścień, a to piórko. Ciemność na chwilkę się rozprasza, a cztery kąty wnętrza i denko zyskują nową perspektywę. Ciekawe co następnym razem zobaczę?

wtorek, 19 sierpnia 2014

Głód by lepiej poznać siebie




PL/ANG (scroll down to see English version)

Poznaliśmy się kilka lat temu na szkoleniu Lomi Lomi Nui z naszą hawajską nauczycielką. Coś w nim było. No na tyle ciekawego, że co jakiś czas gdzieś na siebie wpadamy, to tu to tam, różne słuchy o nim chodzą. Pozytywne. Dobre. Optymistyczne. W końcu postanowiłam przysiąść ciut i siłą aloha przyciągnąć go tu. Dla Was ;-).
Człowiek wielu talentów o wielkim sercu. Jest założycielem i dyrektorem Europejskiego Instytutu Sztuk Uzdrawiania (www.healing-institute.com). I na prośbę Nisargi wywiad dostępny także po angielsku :-).
Oto człowiek: Nisarga (Eryk Dobosz)

piątek, 15 sierpnia 2014

Wszystko, ale jutro...



Jeśli zamierzasz zmienić coś w swoim życiu, daruj sobie! Naprawdę! Ty wiesz ile to zachodu, trudu, wyrzeczeń, bólu, potu, niechęci? Ogrom! No bo gdybyś naprawdę chciał już dawno byś to zrobił! No choćby te ćwiczenia cholerne. Wyjść, pobiegać, pomaszerować, poćwiczyć jogę czy inne akrobacje ciała. E, no nie warto za bardzo. No chciałbyś, ale tylko o tym mówisz. Twoje robienie polega na mówieniu o tym, co byś chciał zrobić, ale tego nie robisz BO…

środa, 13 sierpnia 2014

To taka zwykła miłość



Nie dla fascynacji seksualnej. Nie dla pozycji społecznej. Nie dla statusu finansowego. Nie dla wyglądu. Nie dla wygody. Nie dla specjalnego traktowania. Nie dla wyjątkowych atrakcji. Nie dla stylu życia. Nie dla wiedzy. Nie dla jeszcze wielu innych spraw dla których myli się miłość ze sprawami nieistotnymi. W końcu to zrozumiałam. W końcu to poczułam. W końcu teoria stała się praktyką.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Chcieć to móc!



To było rok temu. Właśnie trwał Open’er Festival. Znajoma z Poznania zaanonsowała się, że kawa, że masaż, że wspólne pogaduchy, że takie babskie i szalone spotkanie. I że umyć by się chciała… I że prądu trochę ukraść bo komórka już ledwo ledwo… A, i że sama nie wpadnie i czy może i że ta druga też by się umyć chciała i prądu trochę i masażu ciut... No jasne! Tylko z lekka się zdziwiłam, kiedy otwierając drzwi moim gościom, jednym z nich okazała się Beata Pawlikowska! Ha! No… Tylko, że to nie była Pawlikowska, a kobieta podobna do niej dość mocno. Tak, tak, ona wie, że podobna, że to normalne, że ludzie jej mówią, że nie przepada bo przecież ona jest sobą i basta!
Dwie niewiasty wpadły do mojego mieszkania jak huragan i spokojnym żywotem Kawuli zawirowały wnosząc do mego wnętrza dużo radości, światła i zapowiedzi cudownej znajomości. Anetka przyprowadziła Adę. Tę co to do Pawlikowskiej podobna. A Ada potem zaprosiła mnie do siebie. Dzięki niej poznałam jej cudownego pieska Dakotę, zostałam smacznie ugoszczona i zainspirowana i byłabym okrutna nie dzieląc się tym światełkiem z Wami!
Oto człowiek: Adrianna Kita

piątek, 8 sierpnia 2014

Po prostu zmień coś!



Wkurzyłam się. Ale to tak porządnie. Złapałam się na gorącym uczynku. Poparzyłam sobie tyłek od własnych słów. Poklepałam z politowaniem po ramieniu i z dezaprobatą rzuciłam do odbicia w lustrze: - Kawula, piszesz słowa kwieciste, że można, że motywacja, że działanie, że pozytywne myślenie, że zmiana przyzwyczajeń. I co robisz? Od kilku dni marudzisz! Co zamierzasz z tym zrobić?

czwartek, 7 sierpnia 2014

Wspomnienia z odzysku



Mówią, że musisz coś stracić, by to docenić… Tyle oczywistości było w moim życiu. Straciłam każdą jedną i dziś, kiedy jej już nie mam obok siebie, widzę jakim była skarbem. To, co wydawało się zbędne, trudne, niechciane, raniące – dziś widzę jako cenną perłę w sercu.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Droga



Bo z tą drogą to różnie bywa… Niby jest, choć często jej nie widać. Czasem prowadzi na wzniesienie, hen nad poziomem morza, każe z góry patrzeć. A tam sieć połączeń… Leśne ścieżyny stykają się z wąskimi dróżkami, dotykają przydrożnymi trawami tych dróg brukiem wyłożonych, a te brukowane suną ku asfaltowym, a asfaltowe mkną po autostradach i pędzą i pędzą i same nie wiedzą dokąd.

piątek, 1 sierpnia 2014

O planach, cierpliwości bądź jej braku i paru innych sprawach



Miałam plan. Bardzo dobrze skonstruowany. Że tego i tego dnia ma się wydarzyć to i oto. Że w rok to i tamto. A po kilku latach to jeszcze więcej tamtego. Że… no ma być jako zapisałam, nakreśliłam. Kontrolny kompas w dłoni umieściłam. By iść. By widzieć. By nie stracić z oczu strzałki wskazującej kierunek. Ten, co to już obrałam przecież. I ruszyłam optymistycznie przed siebie. Wystarczyło kilka kroków w nieznane, by tuż za zakrętem plan zaczął się sypać. I łapałam rozpaczliwie każdy jeden punkt mojej egzystencji, komicznie podskakując, szarpiąc, ściskając kontrolną dłonią resztki tego, co zostało. Spociłam się, zmęczyłam okrutnie, więc usiadłam. Zadarłam głowę do góry i patrzyłam jak odlatują jedno po drugim, dobrze zaplanowane, zapisane, unormowane. Plany. Zostałam z niczym, a kiedy tak z tym niczym posiedziałam i zrezygnowaną nogą zaczęłam w piasku grzebać wzniecił się kurz. Zabulgotałam ze złości, że na co mi było to całe wychodzenie, że trzeba się było trzymać planu i tylko po swojej piaskownicy chodzić, a nie tak do cudzej ruszać. Głupia ty, oj głupia! Teraz masz, kurzu się nałykaj!

środa, 30 lipca 2014

Robię to, o czym marzyłam!



Poznałam ją pewnego czerwcowego dnia, kilka lat temu. Mieszkała ze mną w jednym pokoju. Ja nieśmiała. Ona nieśmiała. Kurs masażu ciążowego. Na 4 dni nasze drogi zbiegły się pod jednym dachem. Było owocnie. Kobieco. Radośnie. Magicznie. Hawajsko. Dużo rozmów. Sporo śmiechu. Trochę łez. Wymiana. I choć nie pamiętam z tamtego czasu wiele, wiem, że i ona i ja wyjechałyśmy trochę mniej nieśmiałe. Nasze drogi wyprowadziły się spod tego dachu, pod którym pewnego czerwcowego dnia się zbiegły. Ale nadal pamiętam ją. Piękną. Zwiewną. Kobiecą. Delikatną. Z potężną siłą wewnętrzną. Radosną. Ciepłą. Serdeczną. Tajemniczą. Uśmiechniętą. Tańczyła hula. Cieszę się, że do dziś tańczy, a jej piękne, wolne skrzydła trzepocą na wietrze i zachęcają innych do lotu.
I choć nasze drogi już dawno się rozeszły, to co jakiś czas muskają się z daleka. Niedawno intuicja podpowiedziała by na chwilę się zatrzymać i znowu porozmawiać z tą, którą poznałam pewnego czerwcowego dnia kilka lat temu.
Oto człowiek: Dorota Grudzień

piątek, 25 lipca 2014

A gdyby tak...?



Co spróbowałbyś zrobić, gdybyś wiedział, że na pewno ci się to uda? Z tym pytaniem przeczytanym nieprzypadkowym przypadkiem chodziłam przez dwa dni. Odpowiedź nie pojawiła się od razu bo tak naprawdę moja codzienność wygląda tak jak tego pragnę (no, mniej więcej ;-) więcej niż mniej ;-)). Małymi krokami, ale zmierzam do tych kamyczków, które podnoszę i zanoszę na budowlę mojego życia.

środa, 23 lipca 2014

Morza szum, żar tropików i habisie



Nareszcie upragniony urlop. Może wybrać się do Egiptu lub Tunezji, gdzie słońce, ciepłe morze, wspaniałe plaże, kolorowe drinki, no i ci mężczyźni! Urzekający swoją egzotyczną urodą, śniadą skórą, pięknymi oczami, a przy tym mili, bezpośredni i uwodzicielscy – zupełnie inni niż Polacy. Przy nich każda kobieta może się poczuć księżniczką!

poniedziałek, 21 lipca 2014

Kocie łapy masują



Sześć lat temu, nawet w najśmielszych snach nie przypuszczałam, że wyląduję tu gdzie jestem, w pogodnym, kolorowym, twórczym miejscu, wykonująca pracę, która stała się pasją, która przemienia mnie i ludzi, którzy do mnie przychodzą. Dziś sama nie wiem kiedy i gdzie to wszystko się zaczęło… Proces dochodzenia do siebie, odkrywania wewnętrznej prawdy, przemiany z szarej istoty, w pięknego motyla.

czwartek, 17 lipca 2014

A co wyrośnie z nasionka?



Dawno, dawno temu, za siedmioma morzami, siedmioma górami i siedmioma oceanami, było sobie małe nasionko. Tak naprawdę pozbawione życia. Ot, suchy kawałek czegoś. W zasadzie to nawet nie wiadomo było co z nim począć, bo gdzieś się zagubiła ulotka co z niego może wyrosnąć. Wielu się nad nim głowiło, prowadziło wielkie dysputy ogrodnicze, oglądało pod lupami i obracało w blasku słońca.

środa, 16 lipca 2014

Zieli-Hanka




Zapraszam do poznania kolejnego ciekawego człowieka. Hanna "Zielicha" Świątkowska- Wiedźma o wielkim sercu. Rośliny zdradzają jej swoje różne sekrety... Poznałam ją pewnego lutowego zimnego dnia, kiedy to zaprosiłam Zielichę na warsztaty zielarskie do Gdyni. Spędziłyśmy kilka intensywnych dni, a jej czar do dziś w mym sercu gości.

niedziela, 13 lipca 2014

Filozofia odżywiania



Pamiętam dni, kiedy to, że mam ciało było dla mnie sprawą wyjątkowo kłopotliwą, bolesną, męczącą. Pamiętam dni, kiedy kuliłam się z bólu, kiedy tabletki łykałam jedynie po to by na chwilę nie czuć. Pamiętam dni, kiedy każdy krok sprawiał ból, że zapragnęłam w ogóle nie chodzić nigdzie. Pamiętam dni, kiedy nie wiedziałam czy mam ciało czy tylko jeden wielki balon zakończeń nerwowych. I pamiętam dzień, w którym zdecydowałam, że tak dłużej być nie może, że już dość życia w uzależnieniach, zależnościach, niewoli pod rządami bólu. Pamiętam to doskonale bo tylko jeden krok dzielił mnie od śmierci. I tylko ode mnie zależało co wybiorę. Wyciągnęłam ręce ku życiu. I od tamtej chwili na mojej drodze zaczęły pojawiać się odpowiednie osoby, które podpowiedziały odpowiednie rozwiązania.

piątek, 11 lipca 2014

Nowy taniec neuronów



Mieszkałam w tylu różnych miejscach. Trochę podróżowałam, zaznałam namiastki życia podróżnika, bycia w drodze, spania pod gołym niebem i w luksusowych willach. Jadłam suchy chleb, który w chwilach głodu największym rarytasem. Piłam szampana na śniadanie przegryzając gigantycznymi oliwkami i w chwilach gdy tylko chleb mym pocieszeniem nie tęskniłam za luksusem gościnnych poranków.

wtorek, 8 lipca 2014

Nie dorosły do rozmowy?



Sprawy niewygodne, trudne i wstydliwe najlepiej przemilczeć - udawać, że nic się nie stało albo odłożyć rozmowę na wieczne „potem”. Tak często zachowują się rodzie, kiedy w domu pojawiają się problemy. Dlaczego unikają trudnych rozmów z dziećmi? Czy poruszać krępujące tematy już z kilkuletnim maluchem? 

niedziela, 6 lipca 2014

Smaki Twojego życia



Siedem tygodni. Siedem medytacji. Siedem różnych inspiracji. Dziś ostatnia z siedmiu, ale kto wie co mi przyjdzie jeszcze do głowy? Zachęcam Was do podróży z... wiedźmą :-). Bawcie się dobrze! Ciekawe gdzie dotrzecie, co zobaczycie, co usłyszycie...

środa, 2 lipca 2014

Kartografia marzeń



Często w chwilach zwątpienia przypomina mi się pewna historia…
Dwóch chłopców bawiło się na zamarzniętym jeziorze. Oddalali się coraz bardziej od brzegu, aż nagle pod jednym z nich lód się załamał i chłopiec wpadł do wody. Przyjaciel rzucił się na ratunek, ale nie mógł go dosięgnąć. Poprzez cienką taflę widział, jak chłopiec dramatycznie walczy o życie. Rozpaczliwie rozglądał się dookoła, szukając pomocy, aż dostrzegł drzewo. Wdrapał się na nie, odłamał ogromną gałąź, wrócił na jezioro i zaczął nią dziko uderzać o lód, tak długo, aż ten pękł. Tak pomógł koledze wydostać się z wody.

niedziela, 29 czerwca 2014

Twoja MOC mieszka w Tobie




Szósta, przedostatnia niedziela. Kilka słów, kilka dźwięków, kilka myśli luźno spisanych. Niech służą Tobie, gdziekolwiek jesteś, cokolwiek robisz :-)

czwartek, 26 czerwca 2014

Kamienie żyją



Zapraszam do drugiego wywiadu z Alicją Rospond. Tym razem o... kamieniach i ich tajemniczych mocach :)

 Alicja Rospond, z wykształcenia architekt jest jednym z najlepszych radiestetów i propagatorów medycyny naturalnej w Polsce. Jest znana z wielu inicjatyw w dziedzinie radiestezji. Stworzyła neutralizator szkodliwych zadrażnień geopatycznych wykorzystując promieniowanie kamieni naturalnych oraz jej osiągnięciem są wahadła z kamieni półszlachetnych. Autorka książek „Jak pomóc sobie i swoim bliskim. Radiestezja terapeutyczna-podręcznik”, „Uzdrawiająca moc wahadeł z kamieni”. Założyła w 1996 roku w Gdańsku Ośrodek Radiestezji Terapeutycznej – „ALMARO”.

Agnieszka Kawula: Pamięta pani swoje pierwsze zebrane kamienie?
Alicja Rospond: - Moje zainteresowanie kamieniami sięga wczesnego dzieciństwa. Kiedy byłam małą dziewczynką, przyjechałam do Gdyni z rodzicami, poszliśmy oglądać morze do Redłowa. Właśnie wtedy na plaży po raz pierwszy zaczęłam zbierać kamienie. Przyniosłam je do domu po kryjomu ponieważ moja mama wierzyła, że kamienie przynoszą nieszczęście. Dziś wiem, że każdy kamień może promieniować inną długością fali. Te promieniujące długą falą są przyjazne, wnoszą szczęście i pogodę ducha, a kamienie promieniujące krótką falą, np... czarną lub zielenią ujemną, przynoszą nieszczęścia i choroby.            
Skarby znalezione na plaży potajemnie chowałam pod poduszką. Od tej pory kamienie traktowałam jak przyjaciół, rozmawiałam z nimi, czułam się z nimi fantastycznie, one mnie nawet grzały. Wtedy nie wiedziałam, że wybrałam sobie na towarzyszy krzemienie. I tak zaczęła się przygoda. Dzisiaj korzystam z dobrodziejstw minerałów, by się zrelaksować, doenergetyzować i leczyć różne dolegliwości.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Uzależnione od miłości...

Różne są historie miłosne, jedne z happy endem, pełne romantycznych uniesień inne ujawniają skrajnie toksyczne relacje, destrukcyjne, uzależniające. Wydawać by się mogło, że tkwienie w  niszczącym związku nie ma sensu i w każdej chwili można zamknąć drzwi, wyjść, nigdy więcej nie wracać. Jednak to nie takie proste, kiedy w głowie pojawia się myśl: „ten mój mężczyzna nie jest idealny, ale któż z nas jest? Jeszcze ten jeden raz mu wybaczę. A potem jeszcze jeden, i kolejny. Może się zmieni jak będę dla niego jeszcze lepsza?”. Z czasem okazuje się, że ciężko już odróżnić miłość od cierpienia. Toksyczna sieć zaciska się coraz mocniej i prowadzi prosto w paszczę samozniszczenia. Na jej dnie leżą kobiety uzależnione od miłości, tej chorej miłości, która niszczy, ogranicza, nie pozwala na samorealizację i rozwinięcie skrzydeł. Nieświadome swojego uzależnienia płacą za to słoną cenę. 

niedziela, 22 czerwca 2014

Tak jak kochasz siebie, tak kochają Ciebie



A dziś o miłości... Niech niedzielne aloha i garść przemyśleń Wam towarzyszą;-)

Miłość… Tyle jej wszędzie, tyle słów już o niej napisano, tyle łez z jej powodu wypłakano, tyle twórczego niepokoju znalazło swój wyraz. Tak długo na nią czekamy, a kiedy przychodzi tak szybko przecieka nam między palcami. Początkowe zafascynowanie w finale kończy się obojętnością. Gdzieś coś gaśnie, gdzieś ktoś przestał dokładać drewna do ognia, pozostają popioły, w których próżno szukać feniksa, bo to popiół wzajemnych oskarżeń, próby zawładnięcia sobą nawzajem... 

czwartek, 19 czerwca 2014

Tak jak robisz cokolwiek, tak robisz wszystko...



Ciągle zaskakuję samą siebie. Przestałam się mierzyć z całym światem, porównywać wyniki, ściągać, podpatrywać, skakać wyżej i dalej. Przestałam oczekiwać od samej siebie, że mam być najlepsza. Przestałam udowadniać cokolwiek i komukolwiek. I nadal potrafię znaleźć samą siebie w sytuacji, która budzi wewnętrzny głos w głowie mówiący: Kawula! To Ty?! Kto by pomyślał…

wtorek, 17 czerwca 2014

Kobieta i jej wahadła



Alicja Rospond, z wykształcenia architekt jest jednym z czołowych radiestetów i propagatorów medycyny naturalnej w Polsce. Jest znana z wielu inicjatyw w dziedzinie radiestezji. Stworzyła neutralizator szkodliwych zadrażnień geopatycznych wykorzystując promieniowanie kamieni naturalnych oraz jej osiągnięciem są wahadła z kamieni półszlachetnych. Autorka książek „Jak pomóc sobie i swoim bliskim. Radiestezja terapeutyczna-podręcznik”, „Uzdrawiająca moc wahadeł z kamieni”. Założyła w 1996 roku w Gdańsku Ośrodek Radiestezji Terapeutycznej – „ALMARO”.

Agnieszka Kawula: Pamięta pani kiedy po raz pierwszy trzymała w ręku różdżkę?
Alicja Rospond: - Tego nie sposób zapomnieć! To było w 1978 roku. Wyjechałam do Nigerii jako młody architekt, projektowałam tam szpitale. Zapytałam kierownika budowy, była nim kobieta, jak zamierzają podłączyć wodę do szpitala. Okazało się, że będą ją dowozić ponieważ w pobliżu nie ma żadnej studni ani dostępu do wody. Zapytałam dlaczego nie mogą wykopać studni? Tu robiono 14 odwiertów, nawet do 200m i wody nie było tak nie ma. A różdżkarz był? – dopytywałam się? Nawet nie wiedzieli kto to jest, a ja nie zdawałam sobie sprawy z tego, co powiedziałam. I tak wplątałam się w akcję sprowadzenia do Afryki polskiego różdżkarza. 

niedziela, 15 czerwca 2014

Moc Twojego TERAZ




Czwarta niedziela i czwarta medytacja i czwarte słowo swobodnie unoszące się w niedzielnych godzinach...

Tylko tędy przechodzisz. Wpadłeś na chwilkę. Może oddechów kilka… Może słów parę… Może kogoś pokochasz, może ktoś Ciebie… Może się czegoś nauczysz, choć nie wiem czy tak tylko przechodząc się da… Życie. Mgnienie. Mrugnięcie. Westchnienie. Tego czasu tak niewiele, a jednak wystarczająco by tyle czuć. Nie ma miejsca na błędy. Same premiery… Niczego nie żałować. Co zrobiłeś dziś, aby jutro żyć tak, jak tego pragniesz? Czy wykorzystałeś wszystkie szanse? Czy słyszałeś co do Ciebie mówili? Czy udało Ci się zareagować inaczej niż zwykle? Czy udało Ci się odłożyć na bok to co inni pomyślą i przechodząc zrobić coś dla kogoś, nawet jeśli szalonym się wydaje? Czy wskoczyłeś w nurt rzeki czy stałeś i patrzyłeś jak przepływa obok? Czy… 

piątek, 13 czerwca 2014

Nowa perspektywa



Czasami po prostu musisz wyrwać się z miasta, spojrzeć na swoje sprawy z nowej perspektywy. Zamknąć za sobą drzwi i ruszyć. Do tego nie potrzebujesz żadnego planu. Po prostu wiesz, że tak dłużej już się żyć nie da, że no… Po prostu potrzebujesz wyrwać się z miasta i spojrzeć na swoje sprawy z nowej perspektywy. Ale żeby do tego punktu dotrzeć musisz przejść swoje, utknąć w starym świecie, by stwierdzić, że już dłużej nie możesz oglądać tych samych murów, że czas zamknąć za sobą drzwi i ruszyć. Pytanie co wtedy zobaczysz, więcej możliwości czy trudności? Czy twój nowy punkt widzenia daje Ci więcej nadziei czy tworzy komplikacje? I co wybierzesz, znane stare mury czy wędrówkę nową drogą, której cholernie się boisz, bo jeszcze nie naznaczyłeś ani jednego kamienia swoją obecnością.

czwartek, 12 czerwca 2014

Trójkąt gdyńskiej mocy



To był przedziwny środkowo-majowy weekend. W sumie już powinnam się przyzwyczaić do tej dziwności mojego życia i tego, że jedyne czego się mogę spodziewać to niespodziewanego… Trzy dni spędziłam dzieląc się swoją hawajską wiedzą z kobietą, która zdecydowała się nauczyć masażu Lomi Lomi Nui. Stanęłyśmy na swojej drodze nieprzypadkowym przypadkiem. Na dzień dobry dostałam od niej worek owoców, którymi się ostatnio intensywnie żywię i „list miłosny”, a w nim: Otwarcie się na strumień Miłości, Radości. Swobodne przyjmowanie i dawanie Miłości. Zaufanie. Nadzieja. Wiara. Otwarcie się na nowe możliwości i swobodny przepływ energii. Twórczość, wyrażanie siebie. Odwaga by podejmować nowe wyzwania.

niedziela, 8 czerwca 2014

Twoja myśl energetycznym magnesem



Trzecia niedziela, trzecia medytacja, trzeci tekst. Życzę Wam dobrej zabawy z niteczkami ;-) i spokojnej refleksji niedzielnej.

To na czym się skupiam, materializuje się niemal natychmiastowo. Im uważniej i ze spokojem podróżuję przez godziny dnia, tym łatwiejszy mam dostęp do czystej intencji, a ta leci na skrzydłach wiatru i przynosi to, czego na dany moment potrzebuję. Wolna od lęku intencja. Czysta. Naga. I nie na próżno ktoś powiedział uważaj o czym marzysz bo się spełni. Tak to działa w moim życiu już teraz w zależności od stanu umysłu. Wystarczy, że czysta woda się delikatnie zmąci i już następują opóźnienia, przeinaczenia, zakłócenia… Więc jedyne w czym się trenuję z chwili na chwilę to w byciu uważną, skupioną, skoncentrowaną na tym co Teraz. A kiedy chaotyczne myśli na chwilę wpadają z impetem niczym rozbrykane dzieci siejące małe zamieszanie, zatrzymuję się. STOP. Dalej przejścia nie ma, wychodzisz poza strefę Tu i Teraz, Tam spotka cię rozczarowanie, ból, lęk, naprawdę tego chcesz? 

środa, 4 czerwca 2014

Wyśnione



Miałam sen… Mocny. Głęboki. Tak głęboki jak głęboki był grób, który kopałam sama dla siebie. Kiedy w niego zaglądałam nie miał dna. Kiedy wrzuciłam tam krople moich łez, te spadały, spadały i spadały. Kiedy zapalałam światło, to gasło tak szybko, że zapominałam bym je kiedykolwiek zapalała. Dziwiłam się, że tak głęboki dół kopię. Przecież moje ciało nie należy do największych… Po co aż tyle wysiłku? Przecież nawet nie chcę być pochowana, wolę oczyszczające płomienie ognia…

niedziela, 1 czerwca 2014

Twoja wolność zaczyna się w Tobie



Niedziela numer dwa a wraz z nią nowa medytacja. Dziś KALA. Jeśli uważasz ją za wartościową, podaj dalej ;-). No i tekst... Wiadomo, że bez niego Kawula by się mocno męczyła. Życzę Wam cudownego dnia! Niech dziecko w Was bawi się na całego! Szkoda życia na bycie wielce poważnym dorosłym. Mnie się nie chce, a Wam?

Uprasza się o słowo na niedzielę, medytacyjne, dniodzieckowe, refleksyjne, słoneczne, cokolwiek Wam w duszy gra :)

czwartek, 29 maja 2014

Nie jesteś robotem!




Piątkowe popołudnie. Spacer. Przypadkowo usłyszana rozmowa:
On: - No i wiesz, to jest takie nienormalne!
Ona: - Co ty gadasz! Przecież to jest właśnie totalnie normalne!
Kawula się uśmiecha i idzie dalej.

Sobota. Toruń. Podróż. Polski Buss. Taksówka. Wspólna jazda z nieznajomym. Dużo śmiechu. Jeszcze więcej śmiechu. Nie, to już głupawka. Ja, on, oni. Opieka psychiatryczna? Nie, my chyba nie tu, choć kto nas tam wie? No to wypróbujmy drzwi obok. O, to chyba tu. Ciąg dalszy śmiechu. W zasadzie to śmiech trwa cały czas i możliwe, że właśnie po to przyjechałam do Torunia, na szkolenie niby, ale tak naprawdę to na śmiechoterapię, która okazała się skutkiem ubocznym, zupełnie nieplanowanym i totalnie spontanicznym.

wtorek, 27 maja 2014

Lewa prawa, lewa prawa...



Chodzą ulicami ludzie, maj przechodzą, lipiec, grudzień… Tak mi się jakoś skojarzyło… No chodzą ludzie, człapią, wloką się, dudnią, kroki swe stawiają nieporadnie. A w dłoniach dzierżą tajną broń, która w zasadzie bardziej im ciąży niż czemukolwiek służy, ba, często nawet więcej z niej szkody niż pożytku. Dwa kije. Sprawa wydawać by się mogła prosta. Ubierz się wygodnie, chwyć dwa kije w ręce i wyjdź i przechodź, maj, lipiec a nawet grudzień. No tego się trzeba najpierw naumieć by się zdrowotnie przechadzać…

niedziela, 25 maja 2014

Tak jak myślisz, tak masz



Dziś niespodzianka!
Dzielę się kolejnym swoim dzieckiem. Razu pewnego natchnęło mnie i z tego natchnienia powstało siedem moich medytacji zainspirowanych hawajskim życiem w duchu aloha. Mówi się powszechnie, że istnieje siedem zasad huny. Siedem mądrości. Siedem tajemnic. Dla mnie to po prostu styl życia. Żadna filozofia czy ideologia. Proste sprawy. Proste życie.

I tak przez sześć kolejnych niedziel, nowa medytacja. Dziś IKE. Jeśli uważasz ją za wartościową, podaj dalej ;-). No i tekst... Taki bonus, bo przecież Kawula jak nie napisze to się udusi :-). A może i Wam jakieś słowa w duszy grają? Może coś przyjdzie do serca po wysłuchaniu/przeczytaniu tego posta? Co będziesz trzymać, jak możesz puścić parę na Aloha Świat! Uprasza się o słowo na niedzielę :-)

piątek, 23 maja 2014

A kto wie czy za rogiem...



Zmiana. Słowo, które potrafi przyprawić o ból głowy, dreszcze, skurcze żołądka, niestrawności, bezsenność i kilka innych atrakcji. I wielu mówi o zmianie. I wielu nie robi zupełnie NIC żeby do niej doszło. Ani tyni tyni kroczku. Jedynie o niej mówi. Jedynie jej chce. Jedynie kreśli w wyobraźni wizje. I nie robi NIC by ruszyć, by zaciągnąć się powietrzem zmiany, by posmakować czym jest i jak dobrze mieć ją za kumpelę.

Zmiana. Zmusza do wyjścia z dziupli, do zweryfikowania swojej drogi, do przyjrzenia się życiu, które trwa. Porusza starymi konstrukcjami wybudowanymi w umyśle, w których straszą duchy przeszłości, a upiorne lęki sunące w obłokach myśli wyją: - nie rób nic, nie męcz się, po co ci to, odpuść sobie, dobrze jest jak jest, zostań tu gdzie jesteś.

poniedziałek, 19 maja 2014

Master Card do kamiennych kręgów



Dziś wywiad z Eugeniuszem Leciejem, człowiekiem wielu darów. Wykonuje zabiegi w domu klienta, w zakresie bioenergoterapii, usuwania opętań, klątw, uroków, róży, uzależnień, usuwa stany depresyjne, oczyszcza domy i mieszkania ze złych energii. Zabezpiecza mieszkania, domy i inne budynki, czy teren, przed wpływem cieków wodnych, starymi metodami bez używania drogich odpromienników. Pracuje oryginalnymi metodami wypracowanymi długoletnią praktyką od stycznia 1983 roku do chwili obecnej. Jest prezesem Stowarzyszenia Badań Kamiennych Kręgów w Gdyni. Opracował autorskie metody leczenia energią kamiennych kręgów, które wykorzystuje w pracy z większymi grupami ludzi. Więcej informacji o Stowarzyszeniu www.kamienne.org.pl

Agnieszka Kawula: Stowarzyszenie Badań Kamiennych Kręgów już jakiś czas istnieje… Jak doszło do jego założenia?
Eugeniusz Leciej: Pierwsze spotkania i rozmowy odbywały się w klubie oficerskim Marynarki Wojennej "Riwiera" w Gdyni, jesienią 1997 r. prowadziła je wówczas koleżanka Zofia Piepiórka zajmująca się od paru lat Kamiennymi Kręgami w Odrach. Podczas wyjazdu na przesilenie zimowe do Odr, podczas przystanku w Szymbarku i wędrówki po wzgórzach Szymbarskich powstała myśl o utworzeniu Stowarzyszenia. W styczniu 1998 r zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie ludzi którzy poznali już Kamienne Kręgi i pragnących poznać te niezwykłe tajemnicze budowle. Zofia Piepiórka była tym katalizatorem, który zebrał nas wszystkich, jakieś 25 osób. Co prawda nasze drogi się szybko rozeszły, ale ona była inicjatorem i widać tak miało być. Przecież wszystko jest po coś…