Co spróbowałbyś zrobić, gdybyś wiedział, że na pewno ci się to uda?
Z tym pytaniem przeczytanym nieprzypadkowym przypadkiem chodziłam przez dwa
dni. Odpowiedź nie pojawiła się od razu bo tak naprawdę moja codzienność
wygląda tak jak tego pragnę (no, mniej więcej ;-) więcej niż mniej ;-)). Małymi
krokami, ale zmierzam do tych kamyczków, które podnoszę i zanoszę na budowlę
mojego życia.
Pytanie zabrało mnie na wycieczkę
do przeszłości. Czy gdybym 18 lat temu w liceum, nie odeszła z klasy o profilu
biologiczno-chemicznym do prawniczo-dziennikarskiego, byłabym dziś chirurgiem,
którym tak bardzo chciałam zostać? Czy gdybym nie odłożyła na wiele lat pisania
opowiadań dziś miałabym więcej opublikowanych książek na koncie? Czy gdybym nie
zrezygnowała lata temu z salsy, dziś byłoby mi tak jak tym pięknym parom
wirującym na parkietach salsowych imprez na które odważyłam się teraz chodzić?
Czy gdybym rzuciła studia po trzecim roku i wyruszyła w podróż do Afryki z Kingą Choszcz, dziś nadal bym żyła, czy razem z jej duszą biegałabym po podniebnych
cumulusach? Czy gdybym nie zrezygnowała
z lekcji języka hiszpańskiego parę lat temu, dziś mieszkałabym w magicznej
Andaluzji?
Nie wiem.
Wtedy nie miałam siły, wiary,
nadziei, że może mi się udać. Wtedy czułam się słaba, ufałam tym wszystkim
jadowitym głosom w chmurnych myślach: - nie potrafisz, nie dasz rady, nie
możesz, nic nie umiesz, odpuść sobie, jesteś niewystarczająco dobra, nie masz
talentu. Uwierzyłam i nie zrobiłam wielu rzeczy, które dziś realizuję (nawet
jeśli pojawiają się przeszkody, które wzmacniają mnie w przekonaniu, że to moja
droga i chcę nią iść i jeśli znowu się poddam, zdradzę samą siebie, a to już
wiem, jak cholernie mocno potrafi boleć).
I choć bywam perfekcjonistką, nie
rezygnuję z salsy, zbyt mocno kocham ten taniec by jakaś tam nieznajomość figur
mnie zniechęciła. Zakładam buty na obcasie (choć nigdy w takich nie lubiłam i
nie umiałam chodzić), seksowną sukienkę, chwytam zapraszającą do tanecznej
komunikacji ciał dłoń partnera i tańczę. Z całej siły moich ognistych bioder.
Tańczę, a pot paruje całą powierzchnią mojej skóry. Tańczę do spuchniętych stóp
i odcisków, które potem leczę wodą w zimnym strumieniu wspominając salsowe
noce. W tańcu gubię wstyd, wszystkie blokady, które chcą złapać mnie w pułapkę
lęku bym sobie odpuściła, bo przecież co ja tam umiem, bo inni to już tyle lat
i w ogóle… To nic. I tańczę z chłopakiem, który pląsa w stylu kubańskim, a ja New
York i choć nam mało po drodze po kilku minutach bycia poza rytmem udaje się
nam znaleźć w połowie drogi i złapać porozumienie, a ja znowu czuję się jak
gwiazda salsy, choć znam zaledwie kilka trików.
I choć miewam dni zniechęcenia do
pisania, a moje perłowe pióro wysycha swym niebieskim atramentem z tęsknoty, wracam,
nie potrafię zrezygnować. Choćbym nie pisała rok, w tydzień nadrabiam i piszę
więcej niż bym sobie wymarzyła. W liceum miałam zawsze pały za ortografię co
skutecznie zaniżało ocenę całego wypracowania. I choć otrzymałam mnóstwo odmów
publikacji moich materiałów, nie poddałam się, wręcz przeciwnie. Pamiętam, jak
Mariusz Szczygieł, do którego parę lat temu wysłałam mój reportaż, napisał mi
odpowiedź, którą sobie wydrukowałam i przyczepiłam na ścianie by zagrzewała
mnie do dalszych prób: Pani pióro trzyma
się dobrze, ale materiał jest zbyt pojechany jak na łamy Dużego Formatu. Proszę
próbować dalej. Próbowałam. I choć zawsze nauczyciele skupiali się na moich
błędach średnio zachęcając do pisania to wytrwałam i mam na swoim koncie
opublikowane książki, setki artykułów w ogólnopolskiej prasie i debiut
literacki w Nowej Fantastyce. Kolejne teksty w drodze.
I choć mówiono mi, że jestem zbyt
bojaźliwa, nieśmiała, słaba, mało doświadczona by podróżować po świecie w końcu
ruszyłam i zwiedziłam kawał Hiszpanii, Anglii, Grecji, Wiednia, Pragi,
Słowackiego Raju, Indii. I choć bałam się mocno co zrobi moja wewnętrzna
księżniczka, ruszyłam ze znajomym autostopem ze Szczecina na Lazurowe Wybrzeże
(przez Niemcy, Szwajcarię i Włochy). Dotarłam, bardzo mi się podobało i
odgruzowało to moją tożsamość z wielu fałszywych naklejek.
I choć mówiono mi, że nie mam
talentu ani głosu radiowego, pracowałam przez kilka lat w Radiu Gdańsk w dziale
publicystyki i robiłam reportaże, poznawałam cudownych ludzi, a magia dźwięku
oczarowała mnie tak, że moje prace były emitowane na antenie Trójki.
Wszystkiego nauczyłam się sama, słuchając innych materiałów, godzinami
rozmawiając z realizatorami dźwięku, metodą prób i błędów, tworząc gnioty i
reportaże, które wysyłały mnie na seminaria reportażu i dały nagrodę redaktor
naczelnej.
I choć moje ciało bolało,
cierpiało i nie dawało się dotykać, skończyłam kurs lomi lomi Nui i oddałam mu
swoje serce przechodząc jedną z największych transformacji w moich życiu i teraz
doświadczam kolejnych. Wiele razy nie miałam środków do życia i rozważałam
powrót do pracy etatowej. Za każdym razem byłam wierna sercu i Drodze. Za
każdym razem zjawiała się pomoc, a to ktoś zaprosił mnie na obiad i kawę, a to
ktoś podarował 5 kg ekologicznej marchewki i buraczków, a to ktoś kupił mi
buty, a to ktoś zapłacił rachunki, a to dał obfity napiwek.
Odkładanie życia na później okazało
się zbyt bolesne. Zaczęłam żyć i życie zapragnęło mnie.
I nie piszę tego wszystkiego by
się chwalić. Piszę bo wiem co to znaczy zawieźć samą siebie. Piszę bo wiem co
to znaczy bać się życia, odważnych decyzji, porażek, sukcesów i marzeń. Piszę
bo chcę Ci powiedzieć, że nie warto kisić się we własnych ograniczeniach i
wymówkach, które osłabiają Twoją piękną istotę. Piszę bo wiem, że warto ruszyć,
teraz, zaraz, z zasobami jakie masz w danym momencie bo reszta dojdzie w
odpowiednim czasie. Piszę bo wiem, że warto upadać wiele razy, by kolejne
powstanie było tym słodsze na szczycie Twojej góry. Piszę by Ci powiedzieć, że
cokolwiek pragniesz zrobić MOŻESZ, uda Ci się, POTRAFISZ. Bo kiedy mówisz TAK
sobie, po prostu się udaje, nawet kiedy leżysz czasem z twarzą w błocie to w
finale… Po prostu sam się przekonaj ;-). Wyrusz i zdobądź SIEBIE. Najsłodsza z
nagród…
PS Może bym była w innym miejscu,
gdybym zrobiła te wszystkie rzeczy o których marzyłam dawno temu. Może… Nie
wiem… Ale nie chcę więcej ryzykować i za jakiś czas stawać przed podobnym
pytaniem i z zawodem patrzeć sobie w oczy. Nie. Dlatego dziś siedzę na ławce w
Iserlohnie, słucham śpiewu setek ptaków i wielonarodowościowych głosów
mijających mnie ludzi, zakładam nową firmę, podejmuję nowe kroki formalne,
poznaję nowe leśne ścieżki, tańczę nową salsę, planuję nowe podróże, tworzę
nową rodzinę, uczę się cierpliwości i dalej szlifuję moją duszę. Jedna z wielu
decyzji doprowadziła mnie tu i jedna z wielu doprowadzi mnie tam. W swoim rytmie,
w swoim czasie. Raz z lękiem, raz bez, ale pokonuję kolejne dystanse bo wiem,
że mogę. Kiedyś musiałam innym i sobie to wszystko udowodnić. Dziś nie muszę i po
prostu robię to, co mówi moja intuicja. A ponieważ jej nie przeszkadzam zbyt
mocno, idzie nam się całkiem miło przez to ziemskie życie.
PS2 Elvis Presley dostał kiedyś jedynkę z muzyki i usłyszał, że nie
powinien rzucać dla śpiewania pracy kierowcy ciężarówki. Michaela Jordana
wyrzucili z liceum ze szkolnej drużyny koszykówki. „Przeminęło z wiatrem”
zostało odrzucone trzydzieści osiem razy, zanim znalazło wydawcę. J. K. Rowling
żyła z pomocy społecznej, zanim „Harry Potter” uczynił z niej miliarderkę.
Nauczyciel muzyki Beetovena stwierdził, że nie ma on talentu do komponowania.
Winston Churchil dwa razy nie zdał do Królewskiej Akademii Wojskowej, a później
ukończył ją z najgorszym wynikiem na roku. Lucille Ball odesłali ze szkoły aktorskiej
za zbytnią nieśmiałość. Julia Roberts nie dostała roli w operze mydlanej „All
My Children”. Thomasa Edisona dwa razy zwalniano z pracy za niską wydajność.
Bube Ruth miał rekordową liczbę strikeoutów. Walt Disney stracił pracę w
gazecie – szefowie uznali, że brakuje mu wyobraźni. Van Gogh sprzedał za życia tylko
jeden obraz. Abraham Lincoln cierpiał na depresję, miał na koncie dwa nieudane przedsięwzięcia
biznesowe i osiem przegranych wyborów. Powiedzcie to Pomnikowi Lincolna.
[Regina Brett „Jesteś cudem. 50
lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym”].
PS3 Tu wpisz swoje małe wielkie
powodzenia ;-).

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu, Twojemu ciału, zachęci do bycia blisko siebie i podzielenia się z innymi swoim patrzeniem na świat.