piątek, 25 lipca 2014

A gdyby tak...?



Co spróbowałbyś zrobić, gdybyś wiedział, że na pewno ci się to uda? Z tym pytaniem przeczytanym nieprzypadkowym przypadkiem chodziłam przez dwa dni. Odpowiedź nie pojawiła się od razu bo tak naprawdę moja codzienność wygląda tak jak tego pragnę (no, mniej więcej ;-) więcej niż mniej ;-)). Małymi krokami, ale zmierzam do tych kamyczków, które podnoszę i zanoszę na budowlę mojego życia.


Pytanie zabrało mnie na wycieczkę do przeszłości. Czy gdybym 18 lat temu w liceum, nie odeszła z klasy o profilu biologiczno-chemicznym do prawniczo-dziennikarskiego, byłabym dziś chirurgiem, którym tak bardzo chciałam zostać? Czy gdybym nie odłożyła na wiele lat pisania opowiadań dziś miałabym więcej opublikowanych książek na koncie? Czy gdybym nie zrezygnowała lata temu z salsy, dziś byłoby mi tak jak tym pięknym parom wirującym na parkietach salsowych imprez na które odważyłam się teraz chodzić? Czy gdybym rzuciła studia po trzecim roku i wyruszyła w podróż do Afryki z Kingą Choszcz, dziś nadal bym żyła, czy razem z jej duszą biegałabym po podniebnych cumulusach?  Czy gdybym nie zrezygnowała z lekcji języka hiszpańskiego parę lat temu, dziś mieszkałabym w magicznej Andaluzji?

Nie wiem.

Wtedy nie miałam siły, wiary, nadziei, że może mi się udać. Wtedy czułam się słaba, ufałam tym wszystkim jadowitym głosom w chmurnych myślach: - nie potrafisz, nie dasz rady, nie możesz, nic nie umiesz, odpuść sobie, jesteś niewystarczająco dobra, nie masz talentu. Uwierzyłam i nie zrobiłam wielu rzeczy, które dziś realizuję (nawet jeśli pojawiają się przeszkody, które wzmacniają mnie w przekonaniu, że to moja droga i chcę nią iść i jeśli znowu się poddam, zdradzę samą siebie, a to już wiem, jak cholernie mocno potrafi boleć).

I choć bywam perfekcjonistką, nie rezygnuję z salsy, zbyt mocno kocham ten taniec by jakaś tam nieznajomość figur mnie zniechęciła. Zakładam buty na obcasie (choć nigdy w takich nie lubiłam i nie umiałam chodzić), seksowną sukienkę, chwytam zapraszającą do tanecznej komunikacji ciał dłoń partnera i tańczę. Z całej siły moich ognistych bioder. Tańczę, a pot paruje całą powierzchnią mojej skóry. Tańczę do spuchniętych stóp i odcisków, które potem leczę wodą w zimnym strumieniu wspominając salsowe noce. W tańcu gubię wstyd, wszystkie blokady, które chcą złapać mnie w pułapkę lęku bym sobie odpuściła, bo przecież co ja tam umiem, bo inni to już tyle lat i w ogóle… To nic. I tańczę z chłopakiem, który pląsa w stylu kubańskim, a ja New York i choć nam mało po drodze po kilku minutach bycia poza rytmem udaje się nam znaleźć w połowie drogi i złapać porozumienie, a ja znowu czuję się jak gwiazda salsy, choć znam zaledwie kilka trików.

I choć miewam dni zniechęcenia do pisania, a moje perłowe pióro wysycha swym niebieskim atramentem z tęsknoty, wracam, nie potrafię zrezygnować. Choćbym nie pisała rok, w tydzień nadrabiam i piszę więcej niż bym sobie wymarzyła. W liceum miałam zawsze pały za ortografię co skutecznie zaniżało ocenę całego wypracowania. I choć otrzymałam mnóstwo odmów publikacji moich materiałów, nie poddałam się, wręcz przeciwnie. Pamiętam, jak Mariusz Szczygieł, do którego parę lat temu wysłałam mój reportaż, napisał mi odpowiedź, którą sobie wydrukowałam i przyczepiłam na ścianie by zagrzewała mnie do dalszych prób: Pani pióro trzyma się dobrze, ale materiał jest zbyt pojechany jak na łamy Dużego Formatu. Proszę próbować dalej. Próbowałam. I choć zawsze nauczyciele skupiali się na moich błędach średnio zachęcając do pisania to wytrwałam i mam na swoim koncie opublikowane książki, setki artykułów w ogólnopolskiej prasie i debiut literacki w Nowej Fantastyce. Kolejne teksty w drodze.

I choć mówiono mi, że jestem zbyt bojaźliwa, nieśmiała, słaba, mało doświadczona by podróżować po świecie w końcu ruszyłam i zwiedziłam kawał Hiszpanii, Anglii, Grecji, Wiednia, Pragi, Słowackiego Raju, Indii. I choć bałam się mocno co zrobi moja wewnętrzna księżniczka, ruszyłam ze znajomym autostopem ze Szczecina na Lazurowe Wybrzeże (przez Niemcy, Szwajcarię i Włochy). Dotarłam, bardzo mi się podobało i odgruzowało to moją tożsamość z wielu fałszywych naklejek.

I choć mówiono mi, że nie mam talentu ani głosu radiowego, pracowałam przez kilka lat w Radiu Gdańsk w dziale publicystyki i robiłam reportaże, poznawałam cudownych ludzi, a magia dźwięku oczarowała mnie tak, że moje prace były emitowane na antenie Trójki. Wszystkiego nauczyłam się sama, słuchając innych materiałów, godzinami rozmawiając z realizatorami dźwięku, metodą prób i błędów, tworząc gnioty i reportaże, które wysyłały mnie na seminaria reportażu i dały nagrodę redaktor naczelnej.

I choć moje ciało bolało, cierpiało i nie dawało się dotykać, skończyłam kurs lomi lomi Nui i oddałam mu swoje serce przechodząc jedną z największych transformacji w moich życiu i teraz doświadczam kolejnych. Wiele razy nie miałam środków do życia i rozważałam powrót do pracy etatowej. Za każdym razem byłam wierna sercu i Drodze. Za każdym razem zjawiała się pomoc, a to ktoś zaprosił mnie na obiad i kawę, a to ktoś podarował 5 kg ekologicznej marchewki i buraczków, a to ktoś kupił mi buty, a to ktoś zapłacił rachunki, a to dał obfity napiwek.

Odkładanie życia na później okazało się zbyt bolesne. Zaczęłam żyć i życie zapragnęło mnie.

I nie piszę tego wszystkiego by się chwalić. Piszę bo wiem co to znaczy zawieźć samą siebie. Piszę bo wiem co to znaczy bać się życia, odważnych decyzji, porażek, sukcesów i marzeń. Piszę bo chcę Ci powiedzieć, że nie warto kisić się we własnych ograniczeniach i wymówkach, które osłabiają Twoją piękną istotę. Piszę bo wiem, że warto ruszyć, teraz, zaraz, z zasobami jakie masz w danym momencie bo reszta dojdzie w odpowiednim czasie. Piszę bo wiem, że warto upadać wiele razy, by kolejne powstanie było tym słodsze na szczycie Twojej góry. Piszę by Ci powiedzieć, że cokolwiek pragniesz zrobić MOŻESZ, uda Ci się, POTRAFISZ. Bo kiedy mówisz TAK sobie, po prostu się udaje, nawet kiedy leżysz czasem z twarzą w błocie to w finale… Po prostu sam się przekonaj ;-). Wyrusz i zdobądź SIEBIE. Najsłodsza z nagród…

PS Może bym była w innym miejscu, gdybym zrobiła te wszystkie rzeczy o których marzyłam dawno temu. Może… Nie wiem… Ale nie chcę więcej ryzykować i za jakiś czas stawać przed podobnym pytaniem i z zawodem patrzeć sobie w oczy. Nie. Dlatego dziś siedzę na ławce w Iserlohnie, słucham śpiewu setek ptaków i wielonarodowościowych głosów mijających mnie ludzi, zakładam nową firmę, podejmuję nowe kroki formalne, poznaję nowe leśne ścieżki, tańczę nową salsę, planuję nowe podróże, tworzę nową rodzinę, uczę się cierpliwości i dalej szlifuję moją duszę. Jedna z wielu decyzji doprowadziła mnie tu i jedna z wielu doprowadzi mnie tam. W swoim rytmie, w swoim czasie. Raz z lękiem, raz bez, ale pokonuję kolejne dystanse bo wiem, że mogę. Kiedyś musiałam innym i sobie to wszystko udowodnić. Dziś nie muszę i po prostu robię to, co mówi moja intuicja. A ponieważ jej nie przeszkadzam zbyt mocno, idzie nam się całkiem miło przez to ziemskie życie.

PS2 Elvis Presley dostał kiedyś jedynkę z muzyki i usłyszał, że nie powinien rzucać dla śpiewania pracy kierowcy ciężarówki. Michaela Jordana wyrzucili z liceum ze szkolnej drużyny koszykówki. „Przeminęło z wiatrem” zostało odrzucone trzydzieści osiem razy, zanim znalazło wydawcę. J. K. Rowling żyła z pomocy społecznej, zanim „Harry Potter” uczynił z niej miliarderkę. Nauczyciel muzyki Beetovena stwierdził, że nie ma on talentu do komponowania. Winston Churchil dwa razy nie zdał do Królewskiej Akademii Wojskowej, a później ukończył ją z najgorszym wynikiem na roku. Lucille Ball odesłali ze szkoły aktorskiej za zbytnią nieśmiałość. Julia Roberts nie dostała roli w operze mydlanej „All My Children”. Thomasa Edisona dwa razy zwalniano z pracy za niską wydajność. Bube Ruth miał rekordową liczbę strikeoutów. Walt Disney stracił pracę w gazecie – szefowie uznali, że brakuje mu wyobraźni. Van Gogh sprzedał za życia tylko jeden obraz. Abraham Lincoln cierpiał na depresję, miał na koncie dwa nieudane przedsięwzięcia biznesowe i osiem przegranych wyborów. Powiedzcie to Pomnikowi Lincolna.
[Regina Brett „Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym”].

PS3 Tu wpisz swoje małe wielkie powodzenia ;-).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu, Twojemu ciału, zachęci do bycia blisko siebie i podzielenia się z innymi swoim patrzeniem na świat.