Monika. Numerologiczna 9. Ma dwa marzenia. Pisać książki i pracować dla NASA. Ma nadzieje, że przynajmniej jedno z nich się zrealizuje (dlaczego by tego nie połączyć?). By przybliżyć się do ich spełnienia, często patrzy w niebo i pisze na blogu (wzywając nadaremno mgławice, gwiazdy). Jeśli ciekawią Cię jej Dwa słowa, wejdź na jej blog: twowords.blox.pl
Na wszystko
przychodzi odpowiedni czas.
Nie, to nie kwestia
czasu. Tylko wewnętrznej gotowości. Wszechświat reaguje na nasze
potrzeby, pod warunkiem, że w środku nas niezachwiana pewność, co
do tego, w którą stronę pragniemy iść.
Bywa, że głos
naszej duszy wzywa, przemawiają marzenia, coś woła z głębi.
Pojawiają się przebłyski rzeczywistości w której chcielibyśmy
się znaleźć. Zjawiają się znaki, podpowiedzi, ale z jakiegoś
powodu nadal tkwimy w starym.
Znaki,
to drogowskazy. Mówią nam – tak, czekamy na ciebie. Ale my, nie
jesteśmy jeszcze przygotowani na nowe. Tkwimy jakby pomiędzy
światami. Tak blisko nowego, ale hamowani przez... No właśnie,
przez co? Zewnętrzne okoliczności? Pracę? Związek? Dzieci?
Chorobę?
To
tylko wymówki. Hamują nas własne (lub przejęte) lęki, najpierw
więc musimy z nimi porozmawiać. Usiąść naprzeciwko siebie samego
i zapytać: czego się boisz w związku z tym czego pragniesz? Bo
tak, boimy się naszych pragnień. Realizacji, spełnienia marzeń,
ale też porażki.
Co
jeśli się nie uda? Co jeśli oni mieli rację, gdy mówili że moje
marzenia to mrzonki.
W sercu
widzisz cel, ale by do niego się zbliżyć, potrzebujesz poczuć z
całych sił, że tego właśnie pragniesz. Zaślubić swoje
marzenie. Odpowiedzieć: Tak.
Prawda
jest taka, że chcemy cudownego ratunku, który jak za pomocą
latającego dywanu, przeniesie nas do lepszej rzeczywistości. To
niemożliwe. A nawet jeśli by tak się stało, nie potrafilibyśmy
się w niej odnaleźć. Nie da się budować nowego na starym.
Wgrywanie starego oprogramowania do nowoczesnego komputera nie ma
sensu. To w nas musi nastąpić zmiana, jeśli chcemy by nadała
wymarzony odcień naszemu życiu.
Zatem,
pierwszy krok, ale jakby przedarcie się przez zasłonę. Może być
najtrudniejszy, wymagający największej odwagi. Ale gdy staniemy po
drugiej stronie, pojawią się pierwsze elementy z naszych marzeń,
kolejny ruch do przodu i dalej. Powoli, pomału, abyśmy mogli
zapoznać się z tym, co dotychczas pozostawało w sferze marzeń. I
zjawią się odpowiedni ludzie, narzędzia, by można było rozpocząć
budowę nowego. Kawałek po kawałku a czasem pokonywać długie
dystanse, ale to tylko i wyłącznie kwestia naszego nastawienia,
przełamania, skoku w nieznane. Im mniej lęku zabierzemy ze sobą,
tym bliżej spełnienia.
I tak,
to my jesteśmy budowniczymi naszych marzeń. Wszechświat podaje
pomocną dłoń, ale adekwatnie do siły naszej odwagi, wiary w to,
że naprawdę zasługujemy, by żyć po swojemu, realizować siebie,
słuchać głosu duszy.
Tłamszony
przez lata, może być ledwo słyszalny, ale im więcej czasu mu
poświęcimy, tym mocniej zacznie do nas docierać.
Przyjdzie
dzień, gdy zabrzmi z całych sił, zostawimy lęki za drzwiami i
wyruszymy w najpiękniejszą przygodę. By odnaleźć Nasze Życie.
Nas samych. Naszą Prawdę.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu, Twojemu ciału, zachęci do bycia blisko siebie i podzielenia się z innymi swoim patrzeniem na świat.