Agnieszka Kawula: Pamięta pani swoje pierwsze zebrane kamienie?
Alicja Rospond: - Moje zainteresowanie kamieniami sięga wczesnego
dzieciństwa. Kiedy byłam małą
dziewczynką, przyjechałam do Gdyni z rodzicami, poszliśmy oglądać morze do
Redłowa. Właśnie wtedy na plaży po raz pierwszy zaczęłam zbierać kamienie.
Przyniosłam je do domu po kryjomu ponieważ moja mama wierzyła, że kamienie przynoszą
nieszczęście. Dziś wiem, że każdy kamień może promieniować inną długością fali.
Te promieniujące długą falą są przyjazne, wnoszą szczęście i pogodę ducha, a
kamienie promieniujące krótką falą, np... czarną lub zielenią ujemną, przynoszą
nieszczęścia i choroby.
Skarby
znalezione na plaży potajemnie chowałam pod poduszką. Od tej pory kamienie
traktowałam jak przyjaciół, rozmawiałam z nimi, czułam się z nimi
fantastycznie, one mnie nawet grzały. Wtedy nie wiedziałam, że wybrałam sobie
na towarzyszy krzemienie. I tak zaczęła się przygoda. Dzisiaj korzystam z
dobrodziejstw minerałów, by się zrelaksować, doenergetyzować i leczyć różne
dolegliwości.
Ma pani za sobą wieloletni pobyt w Afryce, przygodę z polskim
różdżkarzem, którego sprowadziła pani na czarny ląd by wskazał miejsce gdzie
jest życiodajna woda. To był też pierwszy pani kontakt z radiestezją. Jak
rozwijała się pani pasja do kamieni?
- Kiedy byłam na kontrakcie jako
młody architekt w Ghanie, na plaży zbierałam kamienie nawet te półszlachetne z
moimi małymi dziećmi. Potem byłam w Peru i znowu plaża wysłana płaskimi
czarnymi kamieniami. Wszędzie było tyle skarbów!
Kiedy
zachorowałam na malarię, mój steward Dongo przyniósł mi jajo malachitowe i
powiedział, żebym trzymała ten kamień w ręce, a spadnie mi gorączka. I
faktycznie, po kilkunastu minutach poczułam się dużo lepiej, choć wcześniej
byłam nieprzytomna i miałam 41stopni gorączki. Dziś wiem, że wahadła z
malachitu obniżają gorączkę, leczą serce, a wibracje tego kamienia dążą do
zharmonizowania i zrównoważenia wszystkich procesów biologiczno-chemicznych
jakie zachodzą w naszym ciele.
Czyli przede wszystkim sama pani doświadczała magii kamieni.
- Tak. Na każdym kroku odkrywałam
ich niezwykłą moc! Kiedy wróciliśmy z mężem, który też był architektem, po 12
latach z Afryki do Polski kupiliśmy działkę na Kaszubach, zaczęliśmy budowę
domu. Zapragnęłam posadzić ziemniaki, ziemia była niezbyt dobra, ale
postanowiłam spróbować. Dużo czasu poświęciłam na wyciągnięcie z ziemi perzy,
ostów i innych roślinek, które doskonale czuły się na takim ugorze. Wyciągałam
też kamienie. I w pewnym momencie podchodzi do mnie tamtejszy Kaszub i mówi: -
Pani, nie wybieraj tych kamieni z ziemi, bo kartofle lubią rosnąć między tymi
kamieniami. Wtedy już zajmowałam się radiestezją i umiałam oznaczyć długość
fali kamienia specjalnym wahadłem, posprawdzałam sobie, że te kamienie emitują
długą falą, czyli bielą. Po pewnym czasie okazało się, że pomiędzy tymi
kamieniami rośliny przepięknie mi rosły, pomidory, które chorowały odżyły, róże
kwitły, nawet telewizja gdańska przyjechała i nagrała program o moim ogrodzie.
Pozbierałam też kamienie i przyniosłam je do domu, poukładałam między kwiatami,
efekt ten sam, wszystkie genialnie rosły. Miałam wtedy w domu dwa psy, które
były bardzo zainteresowane kamykami i ciągle łapkami je przesuwały. A to ważne
jak leży kamień do roślinki, ciepłą czy zimną stroną. Postanowiłam zabezpieczyć
kamienie przed psami i poprzyklejałam bryłki do płytek ceramicznych.
Ciekawy patent.
- Sprawdziło się z psami i
roślinki były też szczęśliwe. Potem eksperymentowałam z płytką i okazało się,
że kiedy położyłam ją przed telewizorem, który mi promieniował negatywnie na 4 metry , to promieniowanie
zmniejszyło się do półtora metra. Dalej postanowiłam obdarować rodzinę i
znajomych takimi płytkami. Patrzyli na mnie trochę dziwnie, pomyśleli, że te
lata spędzone w Afryce mi namieszały w głowie. Po pewnym czasie zaczęłam
dostawać informacje o efektach działania płytki. Jedna koleżanka powiedziała,
że jej żółw ciągle siedzi przy płytce, a jej męża przestał boleć kręgosłup i
tak powstał neutralizator z naturalnych kamieni z jeziora Białego. Potem doszły
inne kamienie jak krzemienie, agaty mszyste, onyksy, kwarce czy kryształy
górskie. Odpowiednio ułożone na płytce terakotowej spolaryzowane kamienie
tworzą bateryjkę, która na zasadzie interferencji fal wycisza szkodliwe
promieniowanie. Taki neutralizator potrafi zapewnić zdrowy sen i wypoczynek.
Opracowała pani sporo różności z wykorzystaniem właśnie kamieni.
- Pomysły same mi się podsuwają
pod ręce we śnie, więc tak naprawdę nie mam wyjścia jak tylko sen przenieść do
rzeczywistości. Okazuje się, że to, co wymyślam, służy innym, co mnie
najbardziej cieszy. Bardzo lubię mój energetyzator z kryształów górskich. To
urządzenie, dzięki któremu można naenergetyzować siebie, wodę, jedzenie.
Przywraca utraconą energię oraz ożywia i energetyzuje w kilka minut wodę,
żywność czy nawet biżuterię.
I to zasługa kryształów?
- Tak, oraz specjalnego ułożenia
na płytce. Energia kryształów była znana już w starożytności. W Egipcie
wykorzystywano ją do leczenie. Kryształy górskie mają wyjątkową energię
uzdrowicielską. Naenergetyzowana żywność czy woda wywołuje pozytywne efekty
zdrowotne wynikające z uaktywnienia naturalnych sił leczniczych organizmu. Kocham
kryształy, one są jak żywe istoty, rosną, żądzą się tymi samymi prawami co
świat organiczny.
Jak jeszcze wykorzystuje pani kamienie w swojej pracy?
- Często do doenergetyzowania
osoby, która do mnie przychodziła, stosowałam kamienie. Najpierw je przykładałam
na ciele pacjenta, ale początkowo nie wiedziałam jak długo mają te kamienie na
nim leżeć. Wtedy pomyślałam sobie, że jeśli zrobię kamienie w formie wahadła to
ja wibracjami wahadła w ciele eterycznym szybciej to zrobię, bo mi wahadło w
pewnym momencie stanie. I tak zaczęłam robić wahadła z kamieni, a na efekty nie
musiałam długo czekać, ludzie się zaczęli szybko dobrze czuć.
Na jednych z
targów ezoterycznych podeszła do mnie matka z siedmioletnim synkiem. Widać
było, że chłopak jest trochę zagubiony. Zaprosiłam ich do siebie do gabinetu. Matka
stwierdziła, że nie dają sobie rady z synem, że grozi u nawet wydalenie ze
szkoły, w domu jest grzeczny, ale w szkole okropny. Najpierw chciałam mu
odblokować czakry, poprosiłam, żeby się położył na łóżku, ale on się zbuntował,
tupnął nogą i odmówił. Poprosiłam matkę żeby przyszła za tydzień, a do chłopaka
powiedziałam tak: - Jak przyjdziesz za tydzień dostaniesz ode mnie zaczarowany
kamyczek. Po tygodniu wrócili, chłopak nie mógł się doczekać, dostał kamyk labradoryt
i szczęśliwy położył się. Zaczęłam kręcić różnymi wahadełkami nad nim, żeby
dodać dziecku energii, bo miał jej naprawdę mało. Opowiadałam mu w tym czasie o
kamieniach, że one żyją, że mają energię, że mogą pomóc ludziom w różnych
dolegliwościach. Słuchał mnie zafascynowany. Jak przyszedł do mnie trzeci raz,
pojawił się też ojciec i powiedział: - Pani Alicjo, pani zmieniła nasze życie.
Przemek jest innym dzieckiem. Dotychczas były tylko bitwy w komputerze, a teraz
on szuka wiadomości na temat kamieni, czyta na ich temat książki. Syn zmienił
się totalnie. Ciągle powtarza, że pani Alicja mu powiedziała, że będzie wielki
jak tylko będzie się uczył. I się chłopak zawziął. Naprawdę mamy nowe dziecko. Skończył
klasę z wyróżnieniem, a mieli go wyrzucić… Po piątym spotkaniu dostałam od
Przemka obrazek z podpisem: „Dla pani Alicji, która pomaga ludziom, wierzy w
dzieci i dużo wie o życiu kamieni…” Dla mnie to wzruszające chwile.
Proszę opowiedzieć trochę więcej o wahadłach z kamieni.
- Wahadła z kamieni szlachetnych są wyjątkowo skuteczne, gdyż
przywracają równowagę energetyczną i wspomagają leczenie. Odpowiednio dobrane
do danej czakry wahadło praktycznie doprowadza do równowagi całe ciało.
Pracując z wahadłami z kamieni szlachetnych, mamy do czynienia z bardzo
subtelnymi energiami i wibracjami. Praca z wahadłami dotyczy kilku ciał
energetycznych człowieka: fizycznego, eterycznego, astralnego i mentalnego.
Transformacja w jednym ciele energetycznym wywiera wpływ na wszystkie inne
ciała. Pracując wahadłem w ciele eterycznym, wprowadzamy dodatkowe wibracje
leczące ciało fizyczne. Dlatego stosując wahadła z kamieni szlachetnych możemy
działać na subtelnych płaszczyznach, aby wpłynąć na ciało fizyczne. Takie
wahadła w sposób nieagresywny niwelują blokady energii nawet, jeśli nie zdążyły
się one jeszcze objawić w płaszczyźnie fizycznej. Jeśli potrafimy skierować
siłą woli energię uniwersalną, boską, by przeszła przez odpowiedni kryształ w
formie wahadła, to ulega ona znacznemu wzmocnieniu. Stanie się tak na skutek zetknięcia
się jej ze strukturą odpowiedniego kamienia. Przyczyni się to do powrotu
prawdziwych częstotliwości drgań komórek w organizmie.
Co jest najważniejsze w wyborze odpowiedniego wahadła z kamieni dla
siebie?
- Wybierając odpowiednie wahadło
tak naprawdę trzeba kierować się tylko intuicją. Powstaje zjawisko rezonansu
między wahadłem z kamienia a naszym organizmem. Kryształ rezonuje i gdy
napotyka częstotliwość podobną w innej strukturze, to energie obu tych materii
nakładają się. Tak wybrane kamienie doprowadzą do poprawy naszego zdrowia i
samopoczucia. Bardzo ważne, żeby nasze czakry pracowały bez zarzutu i były
odblokowane. Kamiennymi wahadłami możemy doprowadzić do równowagi czakr i
przepływu energii.
Pani pracę z wahadłami zaczynała u księdza z Tych, który skierował
panią do Józefa Baja…
- Tak. To było naprawdę wiele lat temu, ale pamiętam to spotkanie.
Zadziwił mnie swoją mądrością i umiejętnościami radiestezyjnymi, a przy tym był
skromnym człowiekiem. Opowiedział mi historię: - Pani Alicjo, mój syn był w
szpitalu. Miał kamień w nerce. Był przygotowany do operacji, ale udało mi się
kamień rozbić na odległość wahadłami.
- Jak pan do zrobił? – pytałam
zdziwiona.
- Pracowałem w domu na świadku!
- Na zdjęciu?
- Nie, na pantoflach domowych
syna!
Byłam kompletnie oszołomiona, ale
zapytałam:
- Jakimi wahadłami pan pracował?
- Z kamieni szlachetnych i
wahadłem z Czu.
- A jakich kamieni pan użył?
- Karneol, cytryn i jaspis –
skromnie odpowiedział o dodał – lekarze byli zdziwieni, gdy syn rozkruszony
kamień wysiusiał.
Czyli działa pani także na odległość przy pomocy wahadła?
- Próbuję tego i często udaje mi
się przywrócić równowagę energetyczną i poprawić stan fizyczny klienta. Jednak
trzeba pamiętać, że nie da się uzdrawiać jeżeli nie będzie się czuło miłości do
świata. Poza tym, terapia wahadłami z różnych kryształów przyspiesza proces
zdrowienia, becz nie zastąpi wizyty u lekarza.
*Żaden z zamieszczanych wywiadów nie jest tekstem opłaconym ani pisanym na zamówienie. Materiał jest sponsorowany przez samo życie i autorka tekstu czerpie z niego korzyści jedyne duchowo-towarzyskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu, Twojemu ciału, zachęci do bycia blisko siebie i podzielenia się z innymi swoim patrzeniem na świat.