Trzecia niedziela, trzecia medytacja, trzeci tekst. Życzę Wam dobrej zabawy z niteczkami ;-) i spokojnej refleksji niedzielnej.
To na czym się skupiam, materializuje
się niemal natychmiastowo. Im uważniej i ze spokojem podróżuję przez godziny
dnia, tym łatwiejszy mam dostęp do czystej intencji, a ta leci na skrzydłach
wiatru i przynosi to, czego na dany moment potrzebuję. Wolna od lęku intencja.
Czysta. Naga. I nie na próżno ktoś powiedział uważaj o czym marzysz bo się
spełni. Tak to działa w moim życiu już teraz w zależności od stanu umysłu.
Wystarczy, że czysta woda się delikatnie zmąci i już następują opóźnienia,
przeinaczenia, zakłócenia… Więc jedyne w czym się trenuję z chwili na chwilę to
w byciu uważną, skupioną, skoncentrowaną na tym co Teraz. A kiedy chaotyczne myśli
na chwilę wpadają z impetem niczym rozbrykane dzieci siejące małe zamieszanie,
zatrzymuję się. STOP. Dalej przejścia nie ma, wychodzisz poza strefę Tu i
Teraz, Tam spotka cię rozczarowanie, ból, lęk, naprawdę tego chcesz?
Bóg tylko czeka byś oczyścił
swoje serce, oczyścił umysł z gruzu spraw, które już tylko na gruzowisku
pozostać winny. Daj wyrosnąć nowym roślinom teraźniejszości. Nie zamulaj swojej
czystości starym błotem. Pozwól mu od siebie odpaść. To nie jest Twoje. To nie
jest Twoją istotą. Wyciągaj ręce ufnie jak dziecko i wiedz, że to, po co
sięgasz zerwiesz bez trudu. Ale najpierw oczyszczaj, opróżniaj, wypłukuj,
odrzucaj, puszczaj… Zdejmuj z siebie wszystkie maski, które nałożyłeś przez
lata bo ktoś powiedział, że w tym i tym Ci będzie do twarzy. A przecież Ty nie lubisz
czerni, gryzie Cię makijaż, usztywnia sztuczność zachowań… Ale brniesz coraz
dalej i dalej w tworzenie siebie ze zlepków cudzych spraw, powinności,
naleciałości. Jesteś jak Frankensein… Naprawdę Ci tak wygodnie? Nie jesteś
ciekawy kim jesteś naprawdę? Myślisz, że jesteś tym czego się nauczyłeś, czego
dokonałeś, co zrobiłeś, co powiedziałeś, co przemilczałeś, co pomyślałeś, co
stworzyłeś? Tak. Tym też jesteś. Tym i czymś znacznie większym co za nic ma
Twoje ludzkie osiągnięcia, starania, podrygiwania w materialistycznej
codzienności. Wiedz jedno, spotkanie z samym sobą prawdziwym zmieni Cię. I da
Ci to wszystko o czym zawsze marzyłeś, a czego bezskutecznie szukałeś w świecie
zewnętrznym…
A kiedy już jesteś prawdziwy,
Twoje marzenia też grają spójnie z Tobą. Cały wszechświat zaczyna Ci sprzyjać.
I wszystko do Ciebie wtedy mówi, podsuwa znaki, piórka, monety, ludzi,
sytuacje, słowa, filmy, slogany reklamowe. Twój wewnętrzny świat szybko
materializuje się na zewnątrz. Ale Ty myślisz, że na zewnątrz są ZNAKI. Szukasz
potwierdzenia swoich decyzji i drogi życiowej poza sobą. A kto ma wiedzieć
lepiej niż Ty sam co jest dobre dla Ciebie? Jesteś tak pomieszany, że nie
słyszysz, więc z błagalnym wzrokiem szukasz pomocy. W Twoim wnętrzu
pomieszanie, chaos, walka kibiców po meczu, trybuny szaleją. I choć uważasz, że
jesteś zdrowy psychicznie, mieszka w Tobie cała armia głosów, które nie należą
do Ciebie. To słowa rodziny, przyjaciół, kochanków, znajomych, reklam,
polityków, kapłanów, profetów. A każdy jeden wrzeszczy w Tobie i zagłusza ten
jeden, który jest prawdziwy… Ten jeden, który należy tylko do Ciebie. Twoja
Intuicja. Twoja Prawda. Ona tam jest i czeka aż wyłączysz dźwięk tym wszystkim
gadającym głowom i w końcu pozwolisz jej przemówić.
Ale Ty w swoim pogubieniu prosisz
Boga o pomoc, prowadzenie, podnosisz wzrok i widzisz coś. Interpretujesz to tak
jak chcesz interpretować. Bierzesz jako sygnał od Boga. Ale tak naprawdę
widzisz jedynie to, co już jest w Tobie. Ty już to masz. Odpowiedź jest w
Tobie. Pewność jest w Tobie. Wszystkie decyzje są w Tobie. Ale Ty ciągle
potrzebujesz podpowiedzi. Poklepania po ramieniu. Popchnięcia. I miotasz się
jak ryba wyciągnięta z wody. Ale to naturalne, że walczysz o oddech poza swoim
naturalnym środowiskiem. Domem ryby jest woda. Wyciągnięta z niej zdechnie. Ryba
nie wyskakuje z wody na własne życzenie. Nie jest taka głupia. Wie, że jej
miejsce jest w wodzie i tam siedzi i tam żyje i tam się rozmnaża i tam umiera.
A Ty? Ciągle szukasz czegoś, ciągle Ci mało, ciągle marudzisz, ciągle wędrujesz
dalej i dalej, poza swoje terytorium. Zapomniałeś w tym wszystkim, że przecież
cały czas jesteś w DOMU. To może być długa droga. I dość bolesna. Bo zatrute
myśli znają wszelkie taktyki wojenne i będą próbowały na każdym kroku wybić Cię
z Twojego ciepłego i jasnego miejsca. I czasem im się to uda, i czasem znowu
dziobną, ale każdy kolejny raz będzie mniej bolesny. I może przyjdzie taki
moment, że więcej nie wypłyną na powierzchnię, bo wszystkie roztopią się w
świetle jakim zaczniesz emanować. Przyjdzie taki dzień, w którym żmijowata
myśl, nie będzie miała nad Tobą kontroli, a jej jad nawet Cię nie draśnie…
Życzę Ci byś takiego stanu doświadczał, byś dał sobie szansę na ŻYCIE.
PS Podziel się swoimi sposobami
na te myślowe batalie. Jak uspakajasz umysł? Jak oczyszczasz wewnętrzną wodę?
Nie potrzeba wielkich metod, wyjazdów w dalekie kraje i nie wiadomo jakich
wyrzeczeń… Może Twój sposób komuś dziś pomoże ukoić skołataną głowę? A kiedy
umysł już spokojny, co czujesz, co widzisz, czego doświadczasz, gdzie wysyłasz
swoją energię, na czym się skupiasz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu, Twojemu ciału, zachęci do bycia blisko siebie i podzielenia się z innymi swoim patrzeniem na świat.