piątek, 11 lipca 2014

Nowy taniec neuronów



Mieszkałam w tylu różnych miejscach. Trochę podróżowałam, zaznałam namiastki życia podróżnika, bycia w drodze, spania pod gołym niebem i w luksusowych willach. Jadłam suchy chleb, który w chwilach głodu największym rarytasem. Piłam szampana na śniadanie przegryzając gigantycznymi oliwkami i w chwilach gdy tylko chleb mym pocieszeniem nie tęskniłam za luksusem gościnnych poranków.

Spałam na twardej podłodze i miękkich materacach. Bywało, że marzyłam o ciepłej wodzie, kiedy przez wiele tygodni na ciało lała się lodowata. Lubiąca lekkie jedzenie, przez dłuższy czas jadłam ciężko smażone bo nie miałam innego wyjścia. Lubiąca ciszę, żyłam w totalnym hałasie. Lubiąca minimalizm, trwałam w chaotycznym nieładzie. I ludzi poznałam tych pijących szampana każdego poranka i tych z ręką żebraczą wyciągniętą przed siebie.

Za każdym razem mój umysł przyklejał się do idei znanego i bezpiecznego terenu. Nawet jeśli znajdowałam się w mało komfortowych warunkach, lepsze były te niż, których jeszcze nie poznałam. Ale jednak… Mimo wszystko… Za każdym razem fundowałam sobie zmianę odklejając umysł, zeskrobując go ze ścian znajomych fundamentów. Brałam go potem pod rękę i mówiłam: 
- Chodź stary, czas ruszyć dalej.
- Ale tam dalej nie wiem co nasz czeka – od razu pojawiała się z lekka roztrzęsiona myśl…
- No i na tym polega cała zabawa skarbie!
- Mnie do śmiechu nie jest. Może jednak tu zostaniemy? Bo co jeśli w tym Twoim nowym jakieś strachy żyją?
- A niech sobie żyją, chodź, przekonajmy się, jak będzie za strasznie pójdziemy dalej szukać mniej strasznego.
- Ale tu nam dobrze, po co dalej?
- Ach! No jasne, że nie musimy dalej, ale jesteś kawulowym umysłem, więc tam gdzie Kawula tam i Ty, więc sorry Winetou, nie masz wyjścia.
- A czy kiedyś się w końcu zatrzymasz? Zbudujesz dom? No wiesz… Osiądziesz na stałe?
- Kochany, przecież cały czas jestem w domu, tylko od czasu do czasu zmieniam adres korespondencyjny!
- Już przestaję Ciebie Kawula rozumieć…
- I dobrze, nie musisz. Siedź cicho i rozkoszuj się podróżą jak ja. W międzyczasie zapukaj do mojego serca, umów się na filiżankę zielonej herbaty i posłuchaj co ma Ci do powiedzenia inna część mnie. Wiem, że znasz drogę i w głębi swych zwojów myślowych rozumiesz to kawulowe serce i wiesz, że nie można już inaczej, jak tylko w jego rytmie wędrować…
- No tak… Bywa, że nie mam już siły się z nim kłócić…
- Zuch chłopak! Tak trzymaj!
- A co teraz?
- Jak to co! Ruszamy dalej!

Zaszumiało, zadźwięczało i podniebny, metalowy ptak zabrał mnie do nowego kraju, zatrzepotał stalowymi skrzydłami i odleciał zostawiając mnie na obcej ziemi, gdzie umysł szybko odkleił się od ust serca i zaczął nucić stare melodie budzące mnie w środku nocy…

Umysł szuka różnic. Dzieli. Tworzy dystans. Wymyśla, że czegoś brak, że za drogo, że inny smak, że inaczej. Umysł porównuje. Ocenia. Tworzy podział. Umysł chce wrócić tam, gdzie już był, co pachnie znajomo, nawet jeśli to smród jaja zamurowanego w dawnym domu. Umysł nie bardzo ma ochotę uczyć się nowego. Zwoje neuronowe wiją się po staremu i nie w smak im budowanie nowych połączeń. Ale mimo wszystko Kawula działa i rusza dupę dalej. Nie musi, ale czuje, że chce. Czuje, że czas na kolejne przeprogramowanie. Przecież doszło tyle nowych aktualizacji, nic dziwnego, że stary system operacyjny Kawuli przestał się wyrabiać.

I choć bywa cholernie trudno kiedy te zwoje na nowo się wyrabiają to dobrze funkcjonuję i z ekscytacją czekam aż kurz opadnie, a hałas budowy zagłuszam śpiewem ptaków o poranku, melodią deszczu dudniącego o okno w mojej nowej sypialni na poddaszu, śmiechem z przyjaciółką na skype.

A przecież tak naprawdę nie ma znaczenia gdzie jestem, jakim językiem mówię, gdzie śpię i co jem. Ważne co mam w sercu bo przecież tam jest mój stały adres zameldowania. Nie jestem Polką, Hiszpanką, Australijką ani Hawajką. Sama dla siebie jestem obywatelem wewnętrznej ojczyzny. Sama mogę się wygnać i sama przyjąć do jądra.

Siadam więc w mojej nowej ulubionej kawiarni, gdzie w ciągu godziny przetacza się różnobarwna fala ludzi. Obserwuję jak wchodzą i wychodzą. Jak wybierają co zjeść. Jak rozmawiają. Jak palą papierosy. Jak się śmieją. Jak czytają poranną gazetę. Jak jedynie przechodzą. No… Po prostu życie obserwuję i sama umiejscawiam się pośród kolorów pawiego ogona tego świata. Uśmiecham się. Popijam kawę z kartonowego kubeczka. Sięgam po długopis kupiony w pośpiechu na Polskiej Poczcie i piszę ciąg dalszy tego tekstu: Jesteś obywatelem Ziemi, nie ma powodu przywiązywać się do jednego miejsca. Masz prawo tu być jak każdy inny. Obca ziemia jest taka tylko dlatego, że sama siebie tak traktujesz. Odbierasz sobie prawo do bycia tu, gdzie wszystko inne niż tam. Ale ziemia jest ta sama. Jej energia i duch. To nie kraj Ci obcy, to Ty sama obca dla siebie w nowych okolicznościach. Nie trzeba znać języka. Wystarczy uśmiech, zabawa, radość. Wszędzie ten sam kod komunikacji, ale czy chcesz się nim posługiwać, czy zapomnisz zasłaniając się: „bo nowe”, „bo trudno”, „ bo jak tu się odnaleźć”.

Dziś pamiętam. Dziś odnalazłam nową siebie. Dziś kolejne połączenie neuronowe przekliknęło się i ciekawa czekam gdzie mnie doprowadzi. Dziś idę tańczyć salsę z nowymi ludźmi, w nowym stylu, w nowej bluzce, w nowej godzinie, gdzie zwyczajowo bym spała. Dziś wychodzę do tego świata i świat mnie chce i ja chcę świat.

Neurony i tak robią swoje, więc im nie przeszkadzam.

PS A w chwili gdy zapominam, roześmiany chłopiec rzuca w moją stronę piłkę, którą odkopuję przyjmując tym samym zaproszenie do zabawy poza słowami, gdzie jedyną komunikacją jest uśmiech i radość z dzielenia się kilkudziestoma sekundami razem.

PS Zdjęcie ukradkiem mi się zrobiło, gdy taniec się odbywał dziewczyny z chustą błękitnie zwiewną...

2 komentarze:

  1. Bardzo to co piszesz rezonuje ze mną.Mam podobne przemyślenia."Tam dom Twój gdzie serce Twoje.Pozdrawiam z Polski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odsyłam moim rezonansem dobre myśli ku Tobie :)

      Usuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu, Twojemu ciału, zachęci do bycia blisko siebie i podzielenia się z innymi swoim patrzeniem na świat.