środa, 29 października 2014

Uwaga! Nowe neurony w akcji!




Żeby zacząć proces uzdrowienia, po pierwsze trzeba przestać się oszukiwać, że uniesienia pośledniego gatunku pomogą na złamaną nogę. Trzeba powiedzieć sobie prawdę o swojej ranie i wtedy dopiero zyska się prawdziwe pojęcie o właściwym lekarstwie. Nie należy wypełniać pustki tym, co najłatwiej zdobyć, tym, co jest pod ręką. Warto rozejrzeć się za najlepszym lekarstwem. Rozpoznamy je po tym, że nie osłabia, lecz wzmacnia. 
[Clarissa Pinkola Estes Biegnąca z wilkami]

dzzzzzyt. tsssssyt. bzzzzzyt. klik.
szumi. trzeszczy. brzęczy. klika.

Trwa przebudowa. Praca wre. Nowe ścieżki neuronowe tworzą się z minuty na minutę. Stare zwoje sczerniały i nie nadają się już do niczego. Styki przepalone. Elektrownia nie dostarcza już starej energii.

piątek, 17 października 2014

Wszystko jest z Tobą w porządku!




Niepełnosprawny. Uszkodzony. Ograniczony. Z defektem.
Kto dał nam prawo do tego by nazywać kto jaki jest i jaki powinien być? Kto powiedział, że jeśli masz dwie nogi i dwie ręce jesteś sprawny, ale niechby zabrakło ci nogi to już jesteś jakiś taki... no... zepsuty i taki... no... niepełny. Kto wymyślił skalę sprawności i dlaczego ktoś kto doświadcza świata poruszając się o kulach, na wózku czy z białą laską ląduje pod kreską? Kto powiedział, że mniejszość jest inna, dziwna, alternatywna, nie pasująca do sielskiego zdjęcia rodzinnego większości? Kto powiedział, że lepszy jest ten, który widzi od tego, który postrzega świat innymi zmysłami? I w końcu dlaczego z góry zakładamy, że osoba mijająca nas na chodniku widzi, słyszy, czuje tak samo jak my?

poniedziałek, 13 października 2014

Na normalność mam jeszcze czas



Słyszałam o niej dawno temu... Na tyle dawno, że słowo „joga” było dla mnie dość egzotyczne, a poznawszy jego znaczenie jakoś nie miałam chęci zgłębiać tematu... Podobno byłam zestresowana. Byłam, ale jakoś buntowałam się i nie chciałam słuchać dobrych zaleceń miłego pana, który codziennie radośnie witał mnie w portierni w pracy, której z dnia na dzień coraz mocniej nie lubiłam... Ów pan Andrzej miał na imię i opowiadał mi o swojej synowej, która rzeczoną jogę praktykuje a nawet jej uczy. Z grzeczności wzięłam kontakt i temat zakończyłam. Kilka miesięcy później pracę rzuciłam, znalazłam się na dwutygodniowym obozie jogi (nadal wiele o niej nie wiedząc), a nazwisko Moździerz-Kozłowska znowu gdzieś mi zawirowało w głowie. Do naszego spotkania doszło dopiero kiedy kolejnym kanałem dowiedziałam się o Joasi. Od jej siostry, Agnieszki, która zawitała u mnie na warsztatach automasażu. No tego już nie mogłam lekceważyć i grzecznie umówiłam się na spotkanie z joginką, która prześladowała mnie ładnych kilka lat ;-). Pracując nad wywiadem, dwa miesiące po naszym spotkaniu, poczułam się porządnie zmotywowana i odżywiona solidną dawką endorfin. Życzę Wam tego samego!
Oto człowiek: Joanna Moździeż-Kozłowska JMK Joga

środa, 8 października 2014

Intuicyjne wystrzały





Miewam przebłyski. Takie, które rozjaśniają najciemniejsze kąty mojej wewnętrznej piwnicy. Miewam przebłyski czegoś, czego nie potrafię wyjaśnić, ale z jakiegoś powodu, kiedy zaufam i idę po promieniu tego rozbłysku, znajduję się po drugiej stronie tęczy, w życiu o jakim nawet nie marzyłam (bo za bardzo się ograniczałam myśleniem ;-)).